Śródmieście – ul. Piekarska
Piekarska – Trupi kamień
Inskrypcja na kamieniu mówi: „18+08/MATHIUS/SPIERA/TU JEST ZABIETI/DNIA 30/CZERW/CA ROKU”. Prawdopodobnie chodzi o pochodzącego z Rozbarku Mateusza Spyrę. Oryginał kamienia od 1947 r. znajduje się w zbiorach Muzeum Górnośląskiego. Na ul. Piekarskiej znajduje się jego kopia. Franz Gramer (1797-1865), bytomski kronikarz wspomina o tym wydarzeniu w swojej „Kronice miasta Bytomia na Górnym Śląsku”. Do wypadku doszło w dniu 30 czerwca 1808 r. Tego dnia Maciej Spyra, członek bogatej rodziny mieszczańskiej z Rozbarku, tego wieczoru dość mocno podchmielony, szedł chwiejnym krokiem przez przedmieścia ówczesnego Bytomia, a właściwie przez szczere pole. Głośno śpiewał pruskie piosenki wojskowe, czym prawdopodobnie ściągnął na siebie nieszczęście. Napotkał francuski patrol, który pozbawił go życia. Podejrzewa się, że mord miał cel rabunkowy. Inna wersja wydarzenia mówi, że podchmielony Maciej Spyra zginął pod kołami rozpędzonego wozu z zaprzęgiem końskim, który najprawdopodobniej uciekał z miejsca rabunku. Jak dokładnie było, pewnie już się nigdy nie dowiemy. Podobno mieszkańcy miasta określali ten kamień „trupim” czy „morderczym”. Legenda mówi, że czasami około północy przy tym kamieniu można zobaczyć małą, paskudą postać, która przykuca. „Przy trupim, czy też morderczym kamieniu, wmurowanym w dom przy ulicy Piekarskiej 70, upamiętniającym zamordowanego w tym miejscu 30 czerwca 1808 roku Matthiasa Spierę, przesiaduje każdej nocy szary, przerażający człowieczek”. Alfons Perlick
Piekarska 3 – Jaschke
W kamienicy przy ul. Piekarskiej (niem. Piekarerstrasse 3/5) mieszkał Paul Jaschke. Pod koniec życia mieszkał na ul. Woźniaka. Urodził się 11 września 1881 r. w Barciszowie koło Głubczyc. Jego rodzina była utalentowana muzycznie. Ojciec był kierownikiem szkoły i jednocześnie organistą. Paul okazał się cudownym, utalentowanym muzycznie dzieckiem. Kochał muzykę. Od dziecka grał na skrzypcach i organach. Zdobył wykształcenie w seminarium nauczycielskim i pracował jako nauczyciel we wsiach w okolicach Głogówka i Prudnika. W 1909 r. został zaangażowany jako nauczyciel muzyki do żeńskiego seminarium nauczycielskiego w Bytomiu, które pierwotnie funkcjonowało w gmachu dzisiejszej „Budowlanki”. Ukończył kursy nauczycielskie w Berlinie i złożył państwowy egzamin na nauczyciela muzyki. Jednocześnie powołano go na stanowisko państwowego doradcy do spraw muzyki przy urzędzie rejencyjnym w Opolu. Uczył także muzyki w gimnazjum realnym w Bytomiu (obecnie gmach IV LO). To właśnie on zorganizował w dawnym Beuthen O.S. Tygodnie Muzyki (niem. Musikwochen). Dużo działał społecznie. Dyrygował w bytomskim męskim chórze „Sängerbund”, później w „Städtischer Singverein”, a także kierował chórem w bytomskim konserwatorium muzycznym prowadzonym przez Teodora Cieplika. Za swoje zasługi został uhonorowany tytułem dyrygenta miejskiego (niem. Musikdirektor). Zapewne lubił twórczość Maxa Brucha, gdyż w 1918 r. w bytomskim hotelu „Kaiserhof” zaprezentował oratorium tego kompozytora (w wykonaniu chóru „Singverein”), a w 1920 r. kolejne jego muzyczne dzieło. W dniu 4 grudnia 1920 r. z okazji 150-tych urodzin Ludwiga van Beethovena zaprezentował w Bytomiu jedno z dzieł tego wielkiego kompozytora. W kolejnych latach kierowany przez niego bytomski chór pięknie wykonywał utwory Beethovena, Haydna czy Mozarta. Zmarł w dniu 11 grudnia 1929 r., mając dopiero 48 lat.
Piekarska – Kościół św. Trójcy
Został wybudowany w latach 1883-1886 według projektu miejskiego radcy budowlanego Paula Jackischa (1825-1912) w miejscu dawnego cmentarza (zlikwidowanego w 1864 r.) parafialnego kościoła Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Wcześniej na cmentarzu znajdowała się pochodząca z XVII w. niewielka kaplica cmentarna, w której odprawiano nabożeństwa. Pamiątką po tamtym obiekcie jest grupa rzeźb przy prezbiterium obecnego kościoła. O budowie kościoła zadecydowano w 1873 r. Na ten cel nałożono na mieszkańców Bytomia podatek kościelny w wysokości 25%, który składano w Śląskim Towarzystwie Kredytowym na koncie oprocentowanym na 3,5%. Ok. 2 października 1882 r. biskup wrocławski Robert Herzog udzielił pozwolenia na budowę nowej świątyni. W dniu 21 maja 1883 r. wmurowano kamień węgielny. Budowę ukończono w 1886 r. 20 czerwca 1886 r. świątynia została konsekrowana przez biskupa-sufragana Hermanna Gleicha. Cała budowla jest utrzymana w stylu neogotyckim. Przy kościele znajduje się zabytkowa plebania z 1880 r. Najbardziej interesujący jest ołtarz główny z rzeźbami wykonanymi przez Buhla z Wrocławia i obrazem Świętej Trójcy na tle miasta autorstwa Fahnrotha. Polichromie ścian które zostały utworzone w latach 1922-1923. Imponujące są także dekoracje rzeźbione w piaskowcu, m.in. maswerki okien czy dekoracja zwieńczenia wieży. Organy zbudowała austriacka firma Rieger. Posiadają one 50 głosów. Całość wyposażenia w pełni odwzorowuje płomienisty gotyk. Wraz z powstaniem kościoła wydzieliła się nowa parafia św. Trójcy, która istnieje do dzisiaj. W 1945 r. budynek uległ znacznemu zniszczeniu. Wstawiono nowe ołtarze boczne, nowe witraże, wzniesiono dwa portale, które z piaskowca szydłowieckiego wykonał Aleksander Bohurs. Rewitalizacja wnętrza zakończyła się w 1956 r., pozostałe prace trwały do 1963 r.
Piekarska 71 – Mater Dolorosa I
W drugiej połowie XIX w. okazało się, że bytomski cmentarz miejski istniejący wokół kościoła św. Trójcy jest za mały. Apelował w tej sprawie lekarz, dr Bruno Heer. W 1865 r. władze rejencji opolskiej uznały, że stary cmentarz trzeba zamknąć. Jednocześnie prowadzono pertraktacje z władzami ROUE (Kolei Prawoodrzańskiej) mające na celu odkupienie od nich części gruntów. W 1866 r. ruszył proces wykupu działek pomiędzy ulicami Kraszewskiego i Piekarską. Zajął się tym ksiądz Józef Szafranek i mistrz murarski Albert Klehr (rada parafialna WNMP). Poświęcono również ziemię pod przyszły cmentarz. W sprawie cmentarza prowadzono korespondencję z arcybiskupem wrocławskim Georgiem von Koppem. Ostatecznie w 1868 r. założono cmentarz „Mater Dolorosa I”. Podzielono go na osiem kwater. Paul Jackisch zaprojektował dom grabarza (1869), a także bramę i ogrodzenie całej nekropolii od strony ul. Piekarskiej. W 1879 r. poprawiał cmentarny krzyż. Theodor Ehl zaprojektował dom ogrodnika cmentarnego (1890). Powstał także dom zarządcy cmentarnego, który miał być jeszcze rozbucowany. W latach 1881-1882 na „Mater Dolorosa I” wzniesiono kaplicę cmentarną, a właściwie kościół cmentarny Matki Boskiej Bolesnej, na budowę którego wyraził zgodę sam cesarz Wilhelm Hohehnzollern. Jego bryłę zaprojektował Hugo Heer, syn dr-a Bruno Heer’a. Kwotę 12 tys. marek na wzniesienie tej kaplicy wzniosła Julianna Garus, z domu Skora. Całość kosztowała blisko 19 tys. marek. Nadzór nad budową sprawował Paul Jackisch. Theodor Ehl zaprojektował budynek niewielkiej zakrystii, który dobudowano do bryły kościoła. Cmentarz pierwotnie był nekropolia parafii WNMP. W 1888 r. ksiądz Reinhold Schirmeisen przejął cmentarz Mater Dolorosa I na potrzeby parafii św. Trójcy od parafii WNMP (której proboszczem był wtedy ksiądz Norbert Bończyk), choć konflikt o cmentarz pomiędzy parafiami ciągnął się przez wiele lat. W 1926 r. na teren cmentarza doprowadzono wodę. Po 1945 r. część nagrobków została zniszczona lub zdewastowana. W 1987 r. cmentarz został wpisany do wojewódzkiego rejestru zabytków. Obecnie „Mater Dolorosa I” jest najbardziej reprezentatywnym bytomskim cmentarzem. Na „Mater Dolorosa I” znajdowało się wiele rodzinnych grobowców, które po wojnie zostały rozgrabione, a niektóre z nich wręcz przywłaszczone. Wspomnę jedynie symboliczny grób nadburmistrza Georga Brüninga, dawny grobowiec Thomas Cieplika, znanego bytomskiego producenta instrumentów muzycznych, okazały grobowiec ekscentrycznego bytomskiego przedsiębiorcy Ignatza Hakuby, grób architekta Hugo Heera, księdza Niestroja Josefa z parafii WNMP, znanego bytomskiego producenta artykułów cukierniczych Ernsta Oderskiego, grobowiec księdza Józefa Szafranka, nagrobek Ludwiki Radziejowskiej, która wydawała w Bytomiu „Katolika”, właściciela doskonałej bytomskiej wytwórni wódek Vinzenta Pissarka, nadburmistrza Bytomia Alfreda Stephana czy też działaczy społecznych, jak Stanisław Witczak czy Antoni Józefczak, którzy mają w Bytomiu swoje ulice. Na tym cmentarzu spotkamy również wiele ofiar I i II wojny światowej, jak chociażby blisko 300 żołnierzy różnej narodowości z okresu I wojny światowej (119 żołnierzy niemieckich i 157 rosyjskich), około 20 niemieckich żołnierzy z okresu II wojny światowej czy też mogiłę urodzonego w dniu 10 czerwca 1905 r. w Poczdamie księdza Piotra Lercha, który w dniu 28 stycznia 1945 r. jako wikary w parafii WNMP w Bytomiu zginął zamordowany przez Sowietów. Więcej informacji o cmentarzu znajdziesz na stronie: https://www.mater-dolorosa.wj.info.pl/ Więcej informacji o osobach pochowanych na tym cmentarzu znajdziesz na profilu FB: https://www.facebook.com/profile.php?id=61564881034791
Piekarska – Mater Dolorosa II
Już w 1883 r. cmentarz „Mater Dolorosa I” był w większej części zapełniony, dlatego zdecydowano się na otwarcie „Mater Dolorosa II”. Brama tego drugiego cmentarza została wykonana dopiero w 1934 r., a ogrodzenie w 1936 r. Na „Mater Dolorosa II” początkowo planowano umieścić wielkie grobowce rodzinne. Dzieci miały być grzebane na „Mater Dolorosa I”. Później zaczęto jednak wznosić duże grobowce rodzinne na „Mater Dolorosa I”. Po 1945 r. cmentarz został ogromnie zdewastowany. Usunięto większość niemieckich pomników i nagrobków. W latach 60-tych próbowano wydać decyzję o całkowitej likwidacji cmentarza. Obecnie jest użytkowany jako cmentarz parafii św. Trójcy. Cmentarze „Mater Dolorosa I” i „Mater Dolorosa II” są przedzielone terenem, na którym kiedyś znajdowało się niewielkie boisko sportowe, a także przejście do ulicy Piekarskiej, wzdłuż którego powstał zakład kamieniarski. Przy samym przejściu na ul. Piekarską znajduje się wybudowany w 1920 r. dom mieszkalny należący do toruńskiego kupca Hermanna Sopporta.
Piekarska 56 – Nowy cmentarz żydowski
Przy ul. Piekarskiej, naprzeciw „Mater Dolorosa I”, znajduje się cmentarz żydowski nazywany „Nowym”. „Stary” cmentarz żydowski w Bytomiu powstał na wałach miejskich w pierwszej połowie XVIII w. Był otoczony murkiem, posiadał własną bramę i dom pogrzebowy . Funkcjonował bardzo długo, ale w końcu okazał się za mały. Poza tym przeszkadzał w przestrzennym rozwoju miasta. Gdy w listopadzie 1938 r. doszło w „Kryształowej Nocy” i spłonęła bytomska synagoga, władze miejskie zmieniły status bytomskiej Gminy Żydowskiej na Żydowskie Towarzystwo Wyznaniowe. W 1939 r. podpisano ze towarzystwem umowę, na mocy którego miasto przejęło od bytomskich Żydów teren po spalonej synagodze oraz obszar „starego” cmentarza, wypłacając bytomskiej gminie żydowskiej odszkodowanie. W owej umowie stronę miasta reprezentowali Albert Stütz i inspektor Herbert Bender, a stronę żydowską aptekarz Hugo Israel Kunz i Isidor Kamm. Obecnie jedynym śladem po „starym” cmentarzu jest tablica pamiątkowa na ul. Piastów Bytomskich. Niemcy nie usunęli jednak starych macew na „starym” cmentarzu. Po prostu, nie chowano tam już zmarłych. Większość macew przetrwała wojnę i ocalała do lat 60-tych, kiedy zostały usunięte przez władze miasta (1965) i zrzucone na tyłach bytomskiego cmentarza komunalnego. „Nowy” cmentarz powstał jeszcze w 1865 r. gdy zakupiono parcelę, ale pierwsze pochówki rozpoczęły się tam w 1868 r. lub 1870 r. W 1866 r. wybudowano Dom Pogrzebowy czyli „Bethalle” (hebr. „Bet Tahara”), której fundatorami był Moritz Friedländer i jego syn Otto, co upamiętnia ocalała do dzisiaj tablica w „Bethalle”. W kompleksie tego cmentarza znajduje się także dziedziniec wewnętrzny i domek ogrodnika (opiekuna cmentarza). W czasach, gdy w Niemczech władzę przejęli naziści, a w Bytomiu burmistrzem był miejscowy kreisleiter NSDAP Walter Schmieding, na „nowym” cmentarzu trwały różne prace remontowe (nawet w 1940 r.), na które władze miejskie wydawały odpowiednie zezwolenia. Bytomska społeczność żydowska to bardzo często ludzie nie tylko ogromnie zasłużeni dla rozwoju miasta, jak również dumni jego obywatele, a także szanowani obywatele państwa niemieckiego. Mniej więcej w połowie XIX w. co szósty mieszkaniec Beuthen O/S miał żydowskie korzenie. Niektórzy z nich walczyli za Niemcy podczas I wojny światowej i zostali za to odznaczeni. Pochowano ich w kwaterze na bytomskim „nowym” cmentarzu żydowskim bądź w mogiłach rozsianych po całej Europie. Bytomscy Żydzi często pełnili ważne funkcje w mieście, dopóki ustawami norymberskimi nie odsunięto ich od tego. Dla przykładu, na „nowym” cmentarzu pochowany jest Curt Kosterlitz, który w 1917 r. zginął w niemieckim mundurze we Francji. Ogółem znajduje się tam ok. 1500 grobów. Można tam spotkać inskrypcje w j. hebrajskim, ale także po polsku i niemiecku. Jest tam m.in. pochowany dr Max Kopfstein (1856-1924), bardzo szanowany obywatel Beuthen O/S oraz jego małżonka Bertha, z domu Meyer (zm. 1932). Leży tam bytomski aptekarz Gottfried Altmann, który dorobił się tak ogromnego majątku, że wykupił sobie tytuł książęcy. Dlatego na jego macewie odnajdziemy koronę. Pochowano tam wielu bardzo szanowanych obywateli dawnego Bytomia. Ciekawostką jest fakt, że na tym cmentarzu można spotkać pochówki z lat 30-tych XX w., które na macewach mają zdjęcia pochowanych tam osób, co jest wbrew tradycji żydowskiej. W 1938 r., gdy nawet w Beuthen 0/S rozszalała się antysemicka zaraza, bytomscy Żydzi udawali się na „nowy” cmentarz, bo tylko tam mogli zaznać spokoju i mogli swobodnie poruszać się po całym jego terenie. Oaza normalności w świecie ogarniętym szaleństwem. W 1943 r. „nowy” cmentarz został przejęty przez Gestapo. Podobno jego teren miał zostać sprzedany, cmentarz zlikwidowany, a „Bethalle” miała posłużyć jako obiekt magazynowy. Podobno w „Bethalle” przez jakiś czas przetrzymywano niektórych żydowskich obywateli Bytomia przed ich wywózką do obozów koncentracyjnych. Niektórzy z nich nie przeżyli i zostali pochowani na „nowym” cmentarzu w nieoznaczonych miejscach i mogiłach. W ten sposób zacierano ślady zbrodniczej działalności. Smutną i tragiczną pamiątką z okresu II wojny światowej jest pamiątkowa płyta, która znajduje się na tyłach cmentarza (od strony ul. Prusa). Upamiętnia ona holenderskich i belgijskich Żydów, którzy podczas wojny zostali przywiezieni na Śląsk i pracowali w tutejszych zakładach. W 1942 r. przywieziono ich do Koźla, skąd rozesłano w różne rejony Górnego Śląska. Część trafiła do Bytomia. Holendrzy twierdzą, że ok. 3500 osób nie przeżyło. Część z nich podobno zostało w tajemnicy pochowanych na „nowym” cmentarzu żydowskim w Bytomiu. Podobno pochowano tam 63 holenderskich Żydów. W dniu 11 maja 1995 r. na „nowym” cmentarzu żydowskim w Bytomiu przy ul. Piekarskiej odsłonięto „Ścianę Pamięci” czyli kompozycję rzeźbiarską zbudowaną z uratowanych macew autorstwa Marka Miodońskigo i Stanisława Pietrusy. Upamiętnia ona dawny bytomski cmentarz żydowski położony przy obecnej ul. Piastów Śląskich. W 1992 r. przeprowadzono inwentaryzację nagrobków na „nowym” cmentarzu, ale wzięto pod uwagę tylko te, na których napisy były czytelne. Obecnie „nowy” cmentarz żydowski w Bytomiu przy ulicy Piekarskiej jest bardzo zaniedbany i niedofinansowany, choć stanowi jeden z najciekawszych zachowanych cmentarzy żydowskich na Górnym Śląsku oraz bez wątpienia jedno z najciekawszych i niecodziennych miejsc w naszym mieście. Obiekt znajduje się pod opieką Gminy Żydowskiej w Katowicach.
Piekarska – Tramwaj
Linia nr 38 to jedna z najkrótszych linii tramwajowych w Europie. Wagony odpoczywają w zajezdni Stroszek (Rejon nr 3 w Bytomiu). Linia tramwajowa na ulicy Piekarskiej została zbudowana w 1913 r. i prowadziła do zajezdni miejskich tramwajów bytomskich, która mieściła się za dzisiejszym zakładem pogrzebowym Walickiego. Tramwajem można było podjechać do rynku. Później trasę modyfikowano. W „brunatnych” czasach była to linia tramwajowa nr 33, której trasa prowadziła do kopalni „Neue Bley Scharley” przy dzisiejszej ulicy Siemianowickiej, czyli właściwie do przejścia granicznego z Polską. Obecnie linię tramwajową nr 38 obsługują dwa wagony typu Konstal N, a nie jeden. Są to: • wagon numer 954 (rocznik 1949), • wagon numer 1118 (rocznik 1951). Owe wagony posiadają szereg cech oryginalnych, jak chociażby wspaniałe ręcznie przesuwane drzwi czy też drewniane ławki. Wagony nie są jednak w pełni oryginalne, bo pewnych przeróbek trzeba było w nich dokonać, co uczyniono w latach 2001-2002. Zainstalowano w nich obwód niskiego napięcia wraz z przetwornicą statyczną, która zasila hamulce szynowe, a także elektryczny dzwonek i dodatkowe oświetlenie zewnętrzne. Takie były wymogi dopuszczenia do ruchu. W związku z tym, że wzdłuż tej ulicy ciągnie się kilka bytomskich cmentarzy, dla mieszkańców miasta, szczególnie tych starszych, jest on niezmiernie przydatny i ważny. Podczas II wojny światowej Niemcy opracowali wojenny wagon tramwajowy (niem. Kriegsstrassenbahnwagen – KSW). Był to prosty w konstrukcji oraz stosunkowo tani w produkcji (argument niesamowicie ważny podczas wojny, gdy panował deficyt na wiele materiałów) dwuosiowy i jednoczłonowy tramwaj opracowany w zakładach Düsseldorfer Waggonfabrik w Düsseldorfie. Długość KSW wynosiła 10,40 m, szerokość 2,162 m, a wysokość 3,15 m. To nie jest przypadek, że tej jednoczłonowy wagon posiada aż czworo rozsuwanych drzwi. To na wypadek konieczności szybkiej ewakuacji pasażerów tramwaju z powodu zagrożenia nalotami lotniczymi. Konstrukcja KSW charakteryzowała się również brakiem przewiewu silników, sprzęgu Scharfenberga i taśmy z kierunkami w kasetonach. Wagon nie posiada nawet siedzenia dla motorniczego, który pracuje w pozycji stojącej, jak również kasetonu dla numeru linii na dachu. Po zakończeniu wojny okazało się, że Polacy nie mają opracowanej własnej konstrukcji tramwaju, skorzystano więc z gotowych rozwiązań niemieckich. Wiele miast borykało się ze znacznymi brakami taborowymi (wagony zostały zniszczone podczas działań wojennych). W związku z tym niezbędne było opracowanie tramwaju o prostej konstrukcji i łatwym montażu. Oczywiście wybrano KSW, gdyż była to konstrukcja tania. W trzech miejscach w powojennej Polsce w latach 1948-1956 zaczęto produkować wagony typu Konstal N, które były wierną kopią niemieckiego wojennego wagonu tramwajowego: • Sanocka Fabryka Wagonów „Sanowag”, • Stocznia Gdańska nr 3, • zakłady Konstal w Chorzowie. Był to pierwszy tramwaj wyprodukowany w powojennej Polsce. Później zastąpił go typ 4N. Cechą tego wagonu tramwajowego jest to, że posiada on sterowanie wyłącznie ręczne za pomocą tzw. nastawnika, w którym znajduje się obracany korbą motorniczego wał kułakowy, który reguluje prąd rozruchu i tym samym przyśpieszenie wagonu. Ów nastawnik posiada 23 pozycje rozruchowe jazdy. Maksymalna prędkość tego wagonu wynosi 55km/h. Wagon posiada silniki trakcyjne typu LT-31 o mocy 60 kW każdy. Posiada również system hamowania elektrodynamicznego. Do hamowania wagonu używa się także hamulca ręcznego typu klockowego. Tramwajów silnikowych typu N wyprodukowano łącznie w Polsce 516 sztuk. To w sumie niewiele. Każdy z nich był wierną kopią niemieckiego Kriegsstrassenbahnwagen. Co prawda produkowane były w Chorzowskiej Wytwórni Konstrukcji Stalowych „Konstal”, ale wiele elementów i podzespołów powstawało w innych zakładach, jak silniki w Fabryce Rohn-Zieliński w Żychlinie, nastawniki w Państwowej Fabryce Aparatów Elektrycznych w Łodzi, a także silniki we wrocławskich zakładach Dolmel. Tramwaje typu N są najdłużej eksploatowanymi tramwajami w Polsce po II wojnie światowej.
Piekarska 81 – Dom Kachlów
Dzisiejszy bytomski Park Miejski w Bytomiu nosi imię Franciszka Kachla. Pewnie nie wszyscy kojarzą jego postać. Tym bardziej, że chyba najbardziej znany z tego rodzeństwa był Józef Kachel, który urodził się w dniu 6 września 1913 r. w Bytomiu. Ich rodzicami byli Karol (górnik w kopalni „Szombierki” – wówczas „Hohenzollerngrube” i działacz społeczny) i Paulina, z domu Kupka. Paulina chętnie działała w różnych polskich stowarzyszeniach i organizacjach. Józef Kachel miał czworo rodzeństwa, w tym starszego brata Franciszka, który urodził się w dniu 13 września 1906 r. w Bytomiu. Józef ukończył bytomską szkołę podstawową i w późniejszym okresie wieczorową szkołę handlową. Swoją szkolną edukację przechodził w czasie, gdy naziści rozpoczynali w Bytomiu, jak i w całych Niemczech swój pochód ku władzy. Jego starszy brat Franciszek walczył w III powstaniu śląskim. W latach 1923-1939 Franciszek był członkiem Związku Polaków w Niemczech, od 1936 r. komendantem hufca ZHP w Bytomiu. Nosił wtedy pseudonim harcerski „Gromotka”. Józef w 1924 r. wstąpił do II Drużyny Harcerzy im. Zawiszy Czarnego, której drużynowym był właśnie jego starszy brat. W 1929 r. rozpoczął swoją pracę zawodową jako młodziutki praktykant w siedzibie Polskiego Konsulatu w bytomskim hotelu „Lomnitz”. Gdy w 1931 r. placówkę przeniesiono do Opola, Józef również przeprowadził się z Bytomia do Opola. Nie zrezygnował jednak z działalności w harcerstwie. W Opolu wstąpił do Koedukacyjnej Drużyny Harcerskiej im. Bronisława Koraszewskiego, której wkrótce został drużynowym. Od 1934 r. pracował w Biurze Związku Polaków w Niemczech w Opolu. W latach 1926-1927 miasto stało się siedzibą naczelnych władz harcerstwa polskiego w Niemczech. W 1933 r., praktycznie w Bytomiu, oficjalnie uznano lilijkę harcerską ze znakiem Rodła jako godło harcerstwa polskiego na tych terenach. W 1934 r. Józef został sekretarzem Zarządu Głównego, a w dniu 14 kwietnia 1935 r. został naczelnikiem Związku Harcerstwa Polskiego w Niemczech (przejął funkcję po Józefie Kwietniewskim, dotychczasowym harcmistrzu). Organizował różnego typu obozy szkoleniowe, dopóki ich nie zakazano. W 1935 r. awansowano go na stopień podharcmistrza, a w 1937 r. został harcmistrzem. On sam działał również w innych polskich organizacjach i stowarzyszeniach, czym narażał się Niemcom. W 1937 r. ożenił się z Pauliną (z domu Marchotta), którą poznał w pracy w Polskim Konsulacie, a w 1938 r. urodził im się syn Andrzej Jacek. We wrześniu 1937 r. Gestapo zakazało członkom ZHP w Niemczech noszenia mundurków harcerskich, lilijki z Rodłem oraz używania biało-czerwonych barw. W 1938 r. niemieckie władze nie udzieliły zezwoleń na organizację kursów i obozów harcerskich. Działacze harcerscy wpisywani byli na listę „wrogów Rzeszy”, tzw. „Sonderfahndungsbuch Polen” (pol. Specjalna księga Polaków ściganych listem gończym). Już na początku września 1939 r. Józef został aresztowany, a wraz z nim trzech jego braci. Wszyscy trafili do KL „Buchenwald„. Józefowi udało się jednak przeżyć piekło nazistowskiego obozu koncentracyjnego. Jego młodszy brat Paweł musiał ubrać na siebie mundur Wehrmachtu i poległ gdzieś na froncie wschodnim. Franciszek w latach 1939-1942 przebywał w KL „Buchenwald”, a później jako Górnoślązak został zwolniony z obozu i wcielony do Wehrmachtu, gdzie służył jako sanitariusz. Józef po zakończeniu wojny powrócił do Bytomia. Kontynuował swoją przerwaną wojną edukację. Ukończył Technikum Górnicze, a później ukończył Akademię Górniczo-Hutniczą w Krakowie. Został inżynierem górnikiem. Był dyrektorem górniczym I stopnia, a także inspektorem Bytomskiego Zjednoczenia Przemysłu Węglowego i przewodniczącym Rady Zakładowej Zjednoczenia. Pełnił funkcję radnego Miejskiej Rady Narodowej w Bytomiu, posła na Sejm PRL (1957–1961) oraz wiceprzewodniczącego sejmowej Komisji Ziem Zachodnich. Był również członkiem Prezydium Rady Naczelnej Towarzystwa Rozwoju Ziem Zachodnich, Zarządu Obwodu Polskiego Związku Zachodniego w Bytomiu i Zarządu Towarzystwa Miłośników Bytomia. Był członkiem Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce. Wraz ze swoją żoną Pauliną reaktywował chór „Halka”, którego prezesem pozostawał przez wiele lat. Wrócił również do pracy harcerskiej. W dniu 23 kwietnia 1945 r. został komendantem obszaru dla Śląska Opolskiego i zastępcą komendanta Śląsko-Dąbrowskiej Chorągwi Harcerzy. Udzielał się w bytomskim oddziale PTTK. Zmarł w dniu 11 listopada 1983 r. w Bytomiu i został pochowany na rozbarskim cmentarzu. Był odznaczony Krzyżem Komandorskim i Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Orderem Sztandaru Pracy I klasy, Złotym Krzyżem Zasługi, Medalem Zwycięstwa i Wolności, Złotym Krzyżem Harcerskiego Odznaczenia Honorowego „Za Zasługę” oraz Złotym Krzyżem „Za zasługi dla ZHP”. Paulina, jego żona, zmarła w 2003 r. Franciszek został odznaczony Odznaką Związku Polaków w Niemczech „Wytrwanie” (1938), Medalem Zwycięstwa i Wolności 1945 r. (1947), Srebrnym Krzyżem Zasługi (1948), Złotym Krzyżem Zasługi (1955), Medalem 10-lecia Polski Ludowej (1955), Srebrnym Krzyżem Zasługi Harcerskiej ZHP (1949), Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski Polonia Restituta (1957) i Śląskim Krzyżem Powstańczym. Zmarł w 1995 r. Jego nazwiskiem został nazwany Park Miejski w Bytomiu. Jego syn Paweł był znanym bytomskim dziennikarzem.
Piekarska – Cmentarz komunalny
W 1933 r. zaczęto w Bytomiu myśleć nad założeniem cmentarza neutralnego wyznaniowo, co odpowiadało linii politycznej NSDAP. W 1936 r. rozpoczęto plany projektowe nad utworzeniem nowego cmentarza w Bytomiu – tym razem będącego we władaniu gminy. Inicjatorem jego budowy był powiatowy szef NSDAP Walter Schmieding, który jednocześnie pełnił funkcję nadburmistrza. Wybrano teren, który był zdegradowany działalnością górniczą, więc nie był przewidziany do zabudowy. Ulokowano go za miejską zajezdnią tramwajową, nieopodal cmentarzy ewangelickiego i katolickiego oraz blisko budowanego domu pogrzebowego. Obecnie jest to bytomski cmentarz komunalny. Wydaje się jednak, że „Parkfriedhof” (lub przynajmniej jego część) posłużył celom politycznym, gdyż zamieniono go w „Heldenfriedhof” („Cmentarz Bohaterów”), gdzie chowano „męczenników” ruchu nazistowskiego. W 1937 r. wykonano próbne wiercenia. W 1938 r. wybudowano domek zarządcy i ogrodzenie (według projektu Bauersachsa). Przez cały 1939 r. urządzono wnętrze cmentarza. Prace przeciągnęły się na 1940 r. Od stycznia do maja 1940 r. wzniesiono ozdobną bramę, której projektantem był architekt Brück, a wykonawcą firma Carl Pluta. Owa brama została zlikwidowana już po wojnie. Cmentarz oddano do użytku już w 1939 r. W dniu 12 września 1939 r. pochowano tam Willi Pissarskiego i innych członków „Freikorpsu”, którzy w sierpniu i we wrześniu 1939 r. polegli w walkach z Polakami. Chowano ich jednak w różnych terminach, co sugeruje, że pierwotnie byli pochowani gdzie indziej, natomiast ich szczątki ekshumowano i z honorami pochowano na „Heldenfriedhof”. Prawdopodobnie decyzja o zamianie „ParkFriedhof” na „Heldenfriedhof” zapadła krótko po wybuchu wojny. Wszystkich pochowanych członków „Freikorpsu” mogło tam być nawet około 50-60 (oficjalnie mówi się, że było ich 52, z tego 34 bezimiennych). Jednakże najważniejszym z nich był Wilhelm Pisarski, jeden z najważniejszych w Bytomiu działaczy SA (SA-Truppenführer oficer w stopniu majora, na co dzień pracownik bytomskiego magistratu), członek dywersyjnej organizacji „Freikorps”, dowódca oddziału dywersyjnego, który w nocy z 31 sierpnia na 1 września 1939 r. zginął w walce z Polakami na kopalni „Michał”). Ciekawostką jest fakt, że zaprojektowana przez Brücka monumentalna brama do tego cmentarza nie była budowlą przypadkową. Otóż przed wejściem do nekropolii biegła trasa kolejki liniowej służącej do przewozu rudy pomiędzy kopalniami „Fiedlersglück” (obecnie szyb „Bolko”) i nieistniejącej kopalni „Neue Viktoria” w Dąbrowie Miejskiej. Brama była formą ochrony przechodniów przed ewentualnymi wypadkami, ale była również żywym przykładem architektury nazistowskiej. Po pierwsze, wybudowano ją już podczas wojny (od stycznia do maja 1940 r.). Po drugie, zadaszenie oparto na żłobkowanych kolumnach, a w tympanonie i architrawie stworzono ozdobny fryz z motywem zaplecionej, powtarzającej się swastyki. Nic dziwnego, że krótko po wojnie brama zniknęła. Wykonawcą budowy tej bramy była firma „Carl Pluta (J. Wygasch Nachf.)”. Pierwotnie na cmentarzu zaprojektowano 12 tys. grobów i 580 rodzinnych grobowców, 40 zespołów po 4 groby i gaj urnowy (niem. Urnenhain) na 120 grobów. Zaprojektowano również fontanny i sporo zieleni. Zajął się tym bytomski projektant ogrodów Jannek. Całe założenie nazwano „Ogrodem Zmarłych” (niem. Garten der Toten), ale popularnie nazywano go Cmentarzem Parkowym („Parkfriedhof”), a później Cmentarzem Bohaterów („Heldenfriedhof”). Po zakończeniu wojny władze komunistyczne dokonały likwidacji tego cmentarza jako „Heldenfriedhof”. Pozostał on cmentarzem miejskim (komunalnym), ale urządzono na nim masowy pochówek co najmniej 350 żołnierzy sowieckich, którzy polegli w Bytomiu lub w najbliższej okolicy. Przywożono tutaj Sowietów ekshumowanych z innych mogił, których rozpiętość dat śmierci jest dość znaczna. Pochowanych jest tam również kilku sowieckich oficerów. Prawdopodobnie nigdy nie dokonano ekshumacji członków „Freikorpsu”. Wydaje mi się, że po ich masowej mogile pozostało jedynie betonowe obramowanie. Pod koniec lat 60-tych na tym cmentarzu bezimiennie pochowano szczątki ofiar masowego mordu w Miechowicach w 1945 r. (ich masowa mogiła została w Miechowicach ekshumowana). Obecnie mają oni tablicę pamiątkową. Prawdopodobnie leży ich tam ok. 100 osób, a może i więcej. W latach 80-tych na tyłach tego cmentarza leżały porzucone żydowskie macewy, prawdopodobnie pochodzące ze „starego” cmentarza. Obecnie tworzą „Ścianę Pamięci” na „nowym” cmentarzu żydowskim. Nieopodal cmentarza komunalnego znajdują się resztki osiedla drewnianych domków, jakie Niemcy w okresie 20-lecia międzywojennego budowali wzdłuż granicy i przekazywali w ręce niemieckim osadnikom, którzy w ten sposób samoistnie pilnowali dziwnego przebiegu polsko-niemieckiej granicy. Nazywano je Niemieckimi Domkami. Część z nich istnieje do dzisiaj.