Kościół minorytów
Jeśli chodzi o klasztorny kościół minorytów, czyli obecną świątynię św. Wojciecha, to na początku wybudowano ją z drewna, jak zresztą wszystkie bytomskie zabudowania klasztorne. Kościół był jednonawowy z wyodrębnionym chórem klasztornym. Prawdopodobnie budynki klasztorne wraz z kościołem stanowiły czworobok. W środku znajdował się dziedziniec zwany wirydarzem, a na nim klasztorna studnia. Najbliżej murów miejskich znajdowało się dormitorium, czyli miejsce, gdzie mieszkali zakonnicy. Z kościołem sąsiadował niewielki cmentarz, który najprawdopodobniej znajdował się w miejscu, gdzie obecnie przy ul. Józefczaka znajduje się budynek szkoły specjalnej. Kościół otrzymał wezwanie św. Mikołaja. Mikołaj był uważany za świętego, który udzielał pomocy w każdej potrzebie. Jest również patronem rzemieślników, a wręcz idealnym dla rozwijającego się miasta, leżącego na ważnym szlaku handlowym i bogacącego się z powodu wydobycia galeny. Kościół klasztorny może (lub jest) miejscem pochówku tzw. Piastów bytomskich, a mianowicie: • Kazimierza bytomskiego (zm. 1312) i jego małżonki Heleny • Władysława bytomsko-kozielskiego (zm. 1355) • Ludgardy (zm. 1362 lub 1369) ? Około 1480 r. drewniany kościół został zastąpiony murowanym. Kościół nadal utrzymał formę jednonawową z wysmukłymi, gotyckimi oknami, nakryty krzyżowym i bezżebrowym sklepieniem. Ściany zdobiła barwna polichromia składająca się z dwunastu różnych jasnych wzorów dywanowych i kilku gotyckich krzyży. W prezbiterium umieszczono stalle dla zakonników i wymurowano siedem ołtarzy (wszystkie ołtarze były ozdobione obrazami): • ołtarz główny, • ołtarz św. Krzyża, • ołtarz zdjęcia z Krzyża, • ołtarza Matki Bożej, • ołtarz Przemienienia, • ołtarz Zmartwychwstania • ołtarz św. Franciszka. Ściany nowej świątyni zostały wykonane z dolomitu, którego w rejonie Bytomia nie brakowało. Wybudowano go w stylu gotyckim. Miał układ prostokątny i jednonawowy, z wysmukłymi oknami, a prezbiterium było przedłużeniem tej nawy. We frontowej ścianie znajdowało się duże okno. Całość była nakryta charakterystycznym dla gotyku sklepieniem krzyżowym. Ściany zdobiła barwna polichromia składająca się z dwunastu różnych jasnych wzorów dywanowych i kilku gotyckich krzyży. W prezbiterium umieszczono stalle dla zakonników i wymurowano siedem ołtarzy – ołtarz główny, ołtarze św. Krzyża, zdjęcia z Krzyża, Matki Bożej, Przemienienia, Zmartwychwstania i św. Franciszka. Wszystkie były ozdobione obrazami. W 1957 r. na ścianie prezbiterium odkryto zamurowane łuki, które najprawdopodobniej były wejściem do klasztornych krużganków. Łuki miały gotycki kształt. Na zewnątrz ściany świątyni zostały wzmocnione gotyckimi przyporami, które częściowo ocalały do dzisiaj. Pomiędzy prezbiterium a nawą główną znajduje się łuk zwany tęczą, który również miał charakterystyczny gotycki kształt. Częściowo zachował się do dnia dzisiejszego. W takiej gotyckiej formie kościół bytomskiego klasztoru minorytów zachował się aż do końca XVIII w. W 1571 r. franciszkanie opuścili Bytom. Kościół i klasztor stały puste. W 1596 r. przeprowadzono wizytację i stwierdzono znaczny stan dewastacji. W kościele ocalały dwa dzwony. Kościół był opuszczony, a w jego wnętrzu znajdowało się siedem sprofanowanych ołtarzy oraz wizerunek ukrzyżowanego Chrystusa. W 1608 r. miasto zwróciło klasztorowi skradzione sprzęty i kościelne kosztowności, wśród których była srebrna monstrancja, trzy pozłacane kielichy, srebrne ampułki oraz czternaście ornatów. W kościele zbudowano nowe organy, a także sporządzono wiszące chorągwie. Na ołtarzach rozmieszczono kilkanaście cynowych, mosiężnych i drewnianych lichtarzy oraz 18 dzwonków liturgicznych. Odnowiono też klasztor, gdzie uruchomiono własną piekarnię i browar. W obejściu znajdowała się stajnia i sad owocowy. Bytomski konwent minorytów odżył. W okresie, gdy właścicielami Bytomia był ród Henckel von Donnersmarck, w kościele znajdowała się krypta grobowa członków tego rodu. W dniu 27 lutego 1625 r. bytomski klasztor został splądrowany przez wojska hrabiego Ernsta von Mansfelda, (ok.1580–1626), niemieckiego dowódcy wojskowego walczącego po stronie protestanckiej. Skradziono wszystko, całe wyposażenie kościoła, jak również sprofanowano groby. W dniu 23 lipca 1627 r. na prośbę bytomskiego gwardiana minorytów sporządzono wykaz, w którym wykazano ogrom strat. Zostały skradzione: • żelazna brama prowadząca z klasztoru do cmentarza kościelnego, • drzwi do kościoła, • skarbonka kościelna z zawartością umieszczoną przy drzwiach kościoła, • wszystkie ławki, • malowane drzwi i krata do kaplicy św. Anny, • lampy mosiężne z małego chóru, • czerwona chorągiew kitajkowa i adamaszkowa, • pozłacany świecznik z kościoła, • drzwi prowadzące z krużganka do kościoła, • dzwon i zegar z sieni, • trzy zegary z biblioteki, • jeden zegar stołowy, • całe wyposażenie kuchni, • cztery okute wozy wraz z końmi, • dwie sztuki świń. To jednak nie wszystko. Profanacji uległy: • ołtarz św. Krzyża przy kaplicy św. Anny, • ołtarz wystawieniowy, • ołtarz św. Franciszka, • ołtarz NMP wraz z obrazem, • ołtarz w kaplicy św. Aleksego, • krucyfiks w izbie sądowej klasztoru (został porąbany), • grobowiec w zakrystii i sześć grobów w kościele, • cyborium z ołtarza głównego. Do tego wszystkiego całkowicie zniszczono: • mury kościoła – szczególnie za ołtarzem, • kamienne naczynie na wodę święconą przy drzwiach kościoła, • malowidło ścienne obok ołtarza, • schody i drzwi pod małym chórem, • stół z zakrystii z 10 szufladami, • wmurowane w ścianę trzy szafy, • posadzkę w kościele, • konfesjonał, • malowaną ambonę, • wszystkie schody klasztorne, • okna w kościele, • organy, • posadzkę i ściany w kaplicy św. Aleksego, • schowek pod zakrystią, gdzie zniszczono depozyty z archiwum, • wszystkie pomieszczenia klasztorne (18 cel) oraz piekarnię i stajnię, • ogród owocowy. W dniu 7 października 1643 r. do Bytomia wkroczyła armia szwedzka. Ponownie zrabowano kościół i klasztor. Po odejściu Szwedów zakonnicy ponownie przystąpili do odbudowy kościoła i klasztoru. Okazało się, że w kościele wcześniej trzymano konie. Piszczałki nowych organów przetopiono na kule, a duży, średniowieczny krzyż nosił ślady wielu postrzałów. W 1697 r. hrabia Leon Ferdynand Henckel von Donnersmarck przyjął wiarę katolicką. To oznaczało nieco lepsze czasy dla bytomskich minorytów. Mniej więcej w tym samym czasie zabudowania klasztoru minorytów, jak i sam kościół zostały poddane renowacji i barokowej przebudowie. W latach 1783-1786 ówczesny gwardian bytomskiego konwentu o. Aleksander Mosz, dzięki dużemu wsparciu rodu Donnersmarcków, szczególnie Łazarza III Henckel von Donnersmarck powiększył klasztorny kościół poprzez dobudowanie nawy i kruchty z wieżą, co w sposób zasadniczy zmieniło wygląd średniowiecznej świątyni. Dotychczasowy kościół pozostawiono jako gotyckie prezbiterium, ozdabiając je renesansowymi kapitelami, a nową nawę ze sklepieniami żaglowymi utrzymano w tonacji spokojnego, klasycyzującego baroku. Ściany wewnętrzne poczłonowano, a zewnętrzne mury otynkowano. Wewnątrz ufundowano również nowe organy. Dzisiaj z tego wyposażenia pozostały tylko dwie figury świętych apostołów Piotra i Pawła, znajdujące się pod chórem organowym. Także fasada kościoła z charakterystycznym portalem od tego czasu nie zmieniła wyglądu. W 1791 r. bytomski klasztor i kościół, już po przebudowie, były wizytowane przez władze kościelne. Bytomscy minoryci pozostali w mieście aż do 1810 r. Zakonnicy nie mieli zadań duszpasterskich – zajmowali się nimi dopiero na prośbę miejscowych proboszczów. To spowodowało, że władze pruskie uznały ich pobyt w Bytomiu za zbędny i wyrzucono 4 kapłanów i 2 braci. Na podstawie dekretu sekularyzacyjnego króla pruskiego Fryderyka Wilhelma III (wtedy jeszcze sprzymierzonego z Napoleonem Bonaparte) z dnia 30 października 1810 r. majątek bytomskich minorytów przeszedł na własność państwa. Sędzia górniczy Kunów osobiście dokonał aktu zamknięcia klasztoru. Dzwony kościelne przekazano do kaplicy św. Jacka na Rozbarku. Komisarz miejski Büsching przejął bibliotekę klasztorną (wraz ze starymi manuskryptami), której część trafiła do biblioteki uniwersyteckiej we Wrocławiu. Zakonników przeniesiono do tzw. klasztorów etatowych na wymarcie, a młodsi bracia mogli przejść do stanu świeckiego. Kościół i klasztor wyceniono na kwotę 40 tysięcy talarów. Cała nieruchomość w dniu 10 sierpnia 1812 r. została przekazana zarządowi miejskiemu. Prawie 600 lat pobytu w Bytomiu minorytów dobiegło tragicznego finału. W trakcie wojen napoleońskich kościół stał pusty i w latach 1813-1814 służył jako wojskowy lazaret (zmarło w nim ok. 200 rannych i chorych na tyfus). W 1816 r. w klasztorze ulokowano szkołę ewangelicką, a kościół służył jako remiza strażacka, a także magazyn.
Fałata 23 ogrodzenie
Ulica Fałata w czasach Beuthen O/S nosiła nazwę Dr-Stephan-Strasse. Oryginalne ogrodzenie metalowe przeznaczone dla ochrony pnia drzewka bluszczowego. Pochodzi z lat 20. XX w. Jedno z dwóch zachowanych na tej ulicy. Kiedyś w całym Bytomiu było ich znacznie więcej. Zwyczaj ozdabiania elewacji budynków pnączem jest charakterystyczny dla niemieckiego stylu budynków mieszkalnych. Nieco dalej (w stronę ul. Strzelców Bytomskich) znajduje się drugie. Na elewacji budynku, który pochodzi z lat 20-tych XX w. widoczne ślady walk z 1945 r.
Aleja Legionów 21 Kozanecki
Naprzeciw biskupiego konwiktu i willi Brüninga znajduje się zwarta zabudowa mieszkalna, którą wzniesiono na przełomie lat 20-tych i 30-tych XX w. Pod obecnym adresem Aleja Legionów 21 (wówczas Kurfürstenstrasse 21) mieszkał Florian Kozanecki. Urodził się w 1889 r. we wsi Kosów w Wielkopolsce. Pochodził z rolniczej rodziny. Studiował filologię germańską i romańską we Wrocławiu i w Paryżu. Podczas I wojny światowej walczył w armii niemieckiej. Po wojnie został w Wielkopolsce nauczycielem j. niemieckiego i francuskiego. W styczniu 1936 r. został oddelegowany do pracy na stanowisku dyrektora Polskiego Gimnazjum w Bytomiu, które mieściło się w dawnym budynku „Katolika” przy obecnej Alei Legionów (obecnie Szpital Zakaźny). Wtedy zamieszkał na Alei Legionów. Pracując w Bytomiu znacznie rozwinął pozaszkolną działalność, udzielając się artystycznie, turystycznie i pedagogicznie. Tym wzbudził niechęć władz niemieckich. W dniu 10 czerwca 1937 r. został zmuszony do opuszczenia Bytomia. Zrobił to wraz z rodziną, która razem z nim mieszkała na Alei Legionów. Powrócił na teren państwa polskiego. Podczas okupacji przebywał w Warszawie. Podczas powstania warszawskiego w 1944 r. udzielał się w służbie sanitarnej. Po upadku powstania uciekł z transportu warszawiaków kierowanych do obozu w Pruszkowie i dotarł do Częstochowy, gdzie doczekał wkroczenia wojsk sowieckich. Po zakończeniu wojny powrócił do Wielkopolski. Pełnił funkcje kierownicze w placówkach oświatowych w Toruniu. Został członkiem PZPR. Zmarł w dniu 17 listopada 1960 r. w Toruniu. Pełny biogram Kozaneckiego znajdziesz pod tym linkiem: Kozanecki Florian – nauczyciel w Gimnazjum Polskim
Aleja Legionów Gimnazjum Polskie
W okresie międzywojennym bytomskim ośrodkiem polskości był gmach redakcji „Katolika” przy Kurfürstenstrasse 21 (przy obecnej Alei Legionów) wraz z polską biblioteką liczącą ponad 2 tys. tomów. Mieszkająca w Niemczech ludność pochodzenia polskiego starała się zapobiec działaniom Niemców tworząc polskie przedszkola, powszechne szkoły prywatne, szkoły zawodowe, gimnazja męskie i żeńskie, własne kursy językowe oraz uniwersytet ludowy (chodzi o UL) w Bytomiu. Plan nauczania dla polskich szkół mniejszościowych opracowano już w 1924 r. Jednakże od 1933 r. dzieci posługujące się językiem polskim poddano silnym represjom. Stosowano kary fizyczne i psychiczne, rodziców zastraszano groźbą utraty pracy, a w szkołach wprowadzono meldunek specjalny (niem. Sondermeldung) czyli właściwie system denuncjacji, dzięki któremu niemieccy uczniowie mogli zadenuncjować swoich kolegów posługujących się językiem polskim. Najważniejszym chyba elementem kształtowania polskiej świadomości narodowej w Bytomiu było uruchomione w 1932 r. Gimnazjum Polskie, które funkcjonowało do wybuchu wojny i zostało oficjalnie zamknięte w dniu 2 września 1939 r. Powstało pomimo tego, że władze niemieckiej rejencji opolskiej zrobiły wiele, aby do tego nie doszło. Hrabia Ernst von Matuschka, ówczesny radca rejencji opolskiej, próbował nawet zastraszania rodzin, które miały zamiar wysłać swoich synów do Polskiego Gimnazjum. Dnia 2 listopada 1932 r. prezesowi Związku Polskich Towarzystw Szkolnych w Niemczech Janowi Baczewskiemu został wręczony akt powołania Polskiego Gimnazjum w Bytomiu. Uroczystość otwarcia miała miejsce w Bytomiu w dniu 8 listopada 1932 r. Tego dnia o godz. 9.30 w Kościele Św. Trójcy przy ul. Piekarskiej zgromadzili się uczniowie, ich rodzice, a także liczni członkowie polskich organizacji, dziennikarze oraz grono profesorskie z pierwszym dyrektorem szkoły Miłoszem Sołtysem, a właściwie urodzonym we Lwowie Wiktorem Pawłem Nechay de Felseis (1895-1940). Po mszy świętej uczestnicy uroczystości przeszli pochodem ulicą Tarnogórską do budynku szkoły. W jej auli zgromadziło się ok. 500 osób. O godz. 11.00 rozpoczął się tam historyczny akt duchowej odnowy Polaków w Niemczech. Po oficjalnej uroczystości chór „Halka” odśpiewał pieśń „Uroczysty w szkolnym życiu dzień„. Normalna praca ruszyła w dniu 9 listopada. Dyrektor Nechey był porucznikiem rezerwy Wojska Polskiego i pracownikiem w Katedrze Geologii i Paleontologii na Politechnice Lwowskiej. W 1932 r. w szkole rozpoczęło naukę blisko 100 chłopców, z których większość pochodziła z polskiego gimnazjum w Lublińcu (szkoły działającej po polskiej stronie granicy). W 1922 r. została zawarta pomiędzy stroną niemiecką i polską konwencja genewska, która nakazywała poszanowanie praw mniejszości narodowych. Dotyczyło to również spraw oświaty. Obowiązywała do 1937 r. W 1930 r. w Niemczech zawiązano Komitet Obchodu 25-lecia walki o Szkołę Polską, które jako priorytet postawiło sobie utworzenie polskiego gimnazjum w Niemczech. Fundusze na działalność komitetu maił zapewnić Związek Polaków w Niemczech oraz polski rząd. Przeprowadzono zbiórkę pieniędzy, a zebraną kwotę przeznaczono na powołanie Funduszu Szkolnictwa Polskiego za granicą. Nazywano ją różnie: • Prywatne Gimnazjum Polskie, • Wyższa Szkoła Prywatna z językiem polskim wykładowym, • Prywatne Gimnazjum z polskim językiem nauczania, • Prywatna Szkoła Wyższa dla Chłopców z polskim językiem nauczania, • Private Oberschule fur Jungen mit Polnischer Unterrichttssprache Beuthen O/S. Na potrzeby funkcjonowania szkoły zakupiono budynek, gdzie niegdyś znajdowało się wydawnictwo „Katolika”, na zbiegu Alei Legionów (niem. Kurfürsternstrasse) i Strzelców Bytomskich (niem. Ostlandstrasse). Pierwszym kierownikiem tej szkoły był Miłosz Sołtys. Ostatnim Piotr Miętkiewicz, pierwszy powojenny prezydent Bytomia. Do polskiego gimnazjum wstępowała młodzież po ukończeniu czwartej klasy szkoły powszechnej, po złożeniu pisemnego egzaminu z języka niemieckiego oraz rachunków. W latach 1935-1939 świadectwo maturalne otrzymało 64 abiturientów, a do szkoły uczęszczało nieco ponad 500 uczniów. Młodzież uczęszczająca do tej szkoły, a mieszkająca daleko od Bytomia, miał w mieście dwa swoje internaty: • w budynku dawnego Konsulatu Polskiego przy Gliwitzerstrasse 17 (Gliwicka) – obecnie Gliwicka 10, • w budynku Towarzystwa Bursy Polskiej przy Eichendorfstrasse 22 (obecnie Olejniczaka) – obecnie budynek Urzędu Stanu Cywilnego. W 1933 r. w bytomskim gimnazjum było już ponad 150 chłopców. W latach 1932-1933 szkoła nazywała się Prywatnym Gimnazjum Polskim, a w latach 1934-1939 Wyższą Szkołą Prywatną z polskim językiem wykładowym, choć stosowano także inne nazwy. Władze niemieckie odmawiały jednak bytomskiej placówce szkolnej nadania praw szkoły publicznej, co wiązało się z ogromnymi trudnościami dla jej absolwentów. W dniu 18 kwietnia 1935 r. ustalono, że bytomskie gimnazjum otrzymuje takie same prawa jak Niemieckie Gimnazjum w Chorzowie, czyli prawa szkoły średniej przygotowującej do studiów uniwersyteckich. W bytomskiej placówce dominowali nauczyciele posiadający polskie obywatelstwo. Ich typowaniem zajmowało się śląskie kuratorium oświaty, ale nie tylko (oprócz śląskiego kuratoria oświaty w Małopolsce, Wielkopolsce i na Kresach Wschodnich). Pewnie starano się wysłać do Bytomia najlepszych nauczycieli, by byli wizytówką polskiego szkolnictwa. Każdy z kandydatów na nauczyciela musiał wyrazić na to zgodę, gdyż liczono się, że praca w niemieckim mieście oznacza spore niebezpieczeństwo. Zezwolenie na pracę w Bytomiu oraz na zamieszkanie (wraz z rodziną) wydawały niemieckie władze – na pracę kuratorium oświaty, a na pozwolenie na pobyt policja. Pracownikom bytomskiego gimnazjum stwarzano duże trudności w wyjazdach na stronę polską. Prowadzeniem Polskiego Gimnazjum w Bytomiu zajmowało się Polsko-Katolickie Towarzystwo Szkolne. Placówce szkolnej nie wolno było kolportować polskich książek i czasopism. Dyrektor Wiktor Paweł Nechay de Felseis zdołał przezwyciężyć trudności związane z początkowym okresem istnienia szkoły. Znacznie powiększono liczbę uczniów i nauczycieli. Wywalczono dla gimnazjum prawa publiczne. Wiadomo jednak, że Nechay nie zdobył sobie przychylności całego grona nauczycielskiego, a także niektórych przywódców ruchu polskiego na Górnym Śląsku. Dochodziło do wielu nieporozumień. W dniu 16 stycznia 1936 roku został zmuszony do rezygnacji z bytomskiej placówki. Jego następcą został Florian Kozanecki. Ten wytrzymał do czerwca 1937 r. W 1948 r. został nagrodzony Złotym Krzyżem Zasługi. W dniu 31 stycznia 1936 roku Nechay wyjechał do Katowic, gdzie objął stanowisko kustosza i kierownika działu przyrodniczego w Muzeum Śląskim. W 1939 r. brał udział w kampanii wrześniowej. Dostał się do sowieckiej niewoli. Zginął w 1940 r. w Katyniu. W 1939 r. znalazł się na niemieckiej liście gończej, przeznaczony do aresztowania i do likwidacji. Ostatnim dyrektorem Polskiego Gimnazjum w Bytomiu został Piotr Miętkiewicz, późniejszy powojenny prezydent Bytomia. W 1937 r. na terenie Niemiec wprowadzono zakaz noszenia mundurów przez polskich harcerzy, co znacznie podcięło skrzydła tej dość liczebnej organizacji. Polska szkoła w Bytomiu decyzją władz niemieckich została zamknięta we wrześniu 1939 r. System polskiego szkolnictwa powszechnego w Niemczech ostatecznie anulowano zarządzeniem z dnia 21 marca 1940 r. Po wojnie jej tradycje kontynuowała szkoła przy ul. Strzelców Bytomskich (obecnie I LO), które miałem zaszczyt ukończyć. Wojna zebrała swoje krwawe żniwo. Jeden z nauczycieli tej szkoły, urodzony w 1905 r. Stanisław Olejniczak, w 1944 r. zginął w KL „Buchenwald„. W tym samym obozie w 1942 r. rozstał się z tym światem urodzony w 1883 r. Antoni Józefczak, który był zarządcą internatu. Urodzony w 1903 r. w Bługowie w Wielkopolsce ksiądz Franciszek Reinhold Nawrot, który z tytułem prefekta uczył w bytomskim gimnazjum religii, zginął w maju 1942 r. w KL „Dachau„. Jan Smoleń, urodzony w 1901 r. w Łysej Górze, od 1935 r. pracował w tej szkole jako nauczyciel matematyki, chemii i fizyki. W czasie wojny był prześladowany przez Niemców. Po jej zakończeniu został kuratorem śląsko-dąbrowskiego okręgu szkolnego w Katowicach. W dniu 28 czerwca 1945 r. zginął w wypadku samochodowym w Bytomiu-Karbiu. Pochowano go w Katowicach. W 1945 r. tradycje Gimnazjum Polskiego w Bytomiu przejęło I Liceum Ogólnokształcące w Bytomiu przy ul. Strzelców Bytomskich. W 1946 r. owa szkoła przyjęła za patrona Jana Smolenia i tak jest do dzisiaj.
Woźniaka 38
W tym budynku w latach 30-tych XX w. mieściła się siedziba rejonowej placówki partii narodowo-socjalistycznej NSDAP. Jej adres to Lindenstrasse 38. W tym samym budynku funkcjonowały biura firmy architektonicznej „Konrad Segnitz, Fabryka lekkich betonów” (właściciel: Carl Pluta). Firma oprócz zaprojektowania i budowy pierwszego toru kolejowego w Starym Bieruniu (bocznica fabryki „Lignose”) oraz budowy budynku „Kina Gloria” w Bytomiu na Rynku znana jest z tego, że przygotowała projekt wykonawczy czterech krematoriów dla obozu KL „Auschwitz-Birkenau”. W latach 1947-1948 firma została upaństwowiona. Jej założycielem był Konrad Segnitz (1857-1909), który był bytomskim mistrzem murarskim, a jego firma rozpoczęła działalność w 1882 r. Od 1888 r. był też członkiem loży wolnomularzy „Silberfels”, która później działała w Bytomiu. Konrad Segnitz zmarł jeszcze przed wybuchem I wojny światowej. W latach II wojny światowej firmę prowadziły zupełnie inne osoby.
Fałata szyb powietrzny
Zaraz za budynkiem sklepu (nazywanego dawniej „Delikatesami”) przy ul. Fałata znajdował się kopalniany szyb, po którym już dzisiaj niewiele zostało – tylko resztki fundamentów w terenie. Zasypano go w 1986 r. W okresie PRL-u najprawdopodobniej był to szyb powietrzny kopalni „Dymitrow” (później „Centrum”). Na przedwojennych mapach miał takie właśnie oznaczenie (niem. „Luftschacht”). Powstał w latach 30-tych XX w. jako szyb powietrzny kopalni cynku „Neuhof” („Nowy Dwór”), która znajdowała się w okolicy ul. Dworskiej. Początki kopalni cynku „Neuhof” związane są z postacią hrabiego Henckel von Donnersmarck z Nakła Śląskiego, który w 1863 r. rozpoczął proces tworzenia nowej kopalni. Powstały szyby „Olga” i „Rudolf” (później jeszcze „Heinrich”), a kopalnia ruszyła z wydobyciem w 1881 r. W 1885 r. uruchomiono pierwszą kopalnianą płuczkę, a w 1904 r. oddano do użytku drugą o nazwie „Wilhelmsglück”. W okresie 20-lecia międzywojennego płuczka tej kopalni była połączona kolejką linową z kopalnią „Fiedlersglück” (obecnie szyb „Bolko”), a przy szybie „Rudolf” utworzono hutę tlenku surowego. W następnych latach kopalnia była stale modernizowana, przejmując wydobycie od sąsiedniej kopalni „Neue Viktoria”. W 1936 r. kopalnie „Neuhof”, „Neue Viktoria”, „Wilhelmsglück” i „Fiedlersglück” połączono w jeden zakład wydobywczy, który przetrwał do 1945 r. Po zakończeniu wojny wyposażenie kopalni zostało rozkradzione przez Sowietów. Została ona ponownie uruchomiona dopiero w 1951 r. pod nazwą „Nowy Dwór”, ale już w 1958 r. została ona włączona do ZGH „Waryński”. W 1976 r. zatrzymano ruch powierzchni kopalni. Wspomniany szyb był pierwotnie szyb powietrzny kopalni cynku „Neuhof”. Pozostała po nim tylko pozioma betonowa płyta blokująca wjazd do szybu. Widać go na fotografiach archiwalnych z lat 60-tych XX w.
Fałata 10 Obóz
Bytomski Kalide-Block w 1945 r. stał się „dzielnicą odosobnienia” dla ludności niemieckiej przeznaczonej do wysiedlenia do Niemiec. Założono tu obóz dla ludności Bytomia zweryfikowanej jako niemiecką i przeznaczonej do wysiedlenia do Niemiec. Pod adresem Fałata 10 funkcjonowała komendantura tego obozu. Ustawa z dnia 6 maja 1945 r. „o wyłączeniu ze społeczeństwa polskiego wrogich elementów” mówiła, że ludzie z II, III i IV grupą Volkslisty mieli nieco uproszczoną procedurę rehabilitacyjną. Dotyczyło to tylko Śląska i w części Pomorza. Tam do rehabilitacji wystarczyła decyzja starosty grodzkiego (powiatowego). W dniu 18 czerwca 1945 r. wojewoda śląsko-dąbrowski gen. Aleksander Zawadzki wydał poufne zarządzenie nr 88 w sprawie spolonizowania Opolszczyzny, gdzie dokładnie było określone, kogo i za co starości powiatowi mają umieszczać w obozach. Tak więc znaczna część obozów powstała na podstawie zarządzeń i innych decyzji władz szczebla wojewódzkiego (wojewodów), a także prezydentów miasta i starostów powiatowych, w tym prezydenta Bytomia Piotra Miętkiewicza i bytomskiego starosty powiatowego (grodzkiego), którym co najmniej od marca 1945 r. był dr Paweł Nantka-Namirski. Uznano również, że osobami przeznaczonymi do wysiedlenia powinni być również ci, którzy po 1932 r. jako optanci znaleźli się na terenie państwa niemieckiego, jak również osoby należące do organizacji dywersyjnej „Freikorps”. Markowski podkreślał, że tylko Komisja Weryfikacyjna ma prawo uznać osobę za przeznaczoną do wysiedlenia. Zwracał również uwagę na fakt, że wszyscy członkowie komisji wysiedleńczej powinni przedstawić swoje życiorysy, żeby nie było wątpliwości co do ich uczciwych intencji. Ustalono, że siedzibą bytomskiego Sztabu Kierowniczego do akcji wysiedlania Niemców będzie siedziba Starostwa Grodzkiego w gmachu Zarządu Miejskiego w Bytomiu, pokój nr 17. Oczywiście chodzi o obecny budynek Urzędu Miejskiego. Kierownikiem sztabu został dr Brudniak. Jako miejsca przetrzymywania ludności przewidzianej do przesiedlenia używano dawnych obozów niemieckich dla robotników przymusowych czy też podobozów dla więźniów obozów koncentracyjnych, ale tworzono też nowe. Na terenie Górnego Śląska było ich około setki. O wielu z nich do dnia dzisiejszego niewiele wiadomo. Powstały dlatego, że do tak wielkiej akcji przesiedleńczej trzeba było zaangażować ogromne środki (głównie transportowe), tak też obozy dla „przesiedleńców” były swego rodzaju „poczekalnią” przed przymusowym wyjazdem na zachód. Rolę takiego obozu pełnił w Bytomiu Kalide-Block. W swojej książce „Dzieje Bytomia 1945-1990” prof. J. Drabina podaje, że Kalide-Block stał się w 1945 r. straszliwym miejscem, które można uznać za swoiste getto stworzone przez pierwszego powojennego prezydenta Bytomia Piotra Miętkiewicza i starostę powiatowego dr-a dr Pawła Nantkę-Namirskiego. Faktycznie tak było. Na podstawie decyzji Miętkiewicza zgromadzono tam ok. 320 osób. Zazwyczaj były to kobiety i dzieci – jeszcze niezweryfikowani Niemcy. Dopóki tam przebywali, byli wysyłani do bezpłatnych robót. Miętkiewicz chciał ich ostatecznie wysiedlić z Bytomia i pewnie tak się stało. Zazwyczaj były to kobiety. Ich mężowie w większości zginęli na wojnie bądź przebywali w alianckich bądź sowieckich obozach jenieckich. Wspominano, że przebywające tam kobiety były bite i poniżane, a nie raz gwałcone. W aktach znajdujących się w Archiwum Państwowym w Katowicach znajduje się dokument z kontroli tego obozu dokonanej w grudniu 1945 r. przez dr-a Kazimierza Skulicza. Podano dokładną lokalizację obozu jako Fałata 10. Zaznaczono tam, że w dniu 4 października 1945 r. wywieziono stąd do Niemiec 88 osób, w dniu 8 października 185 osób, a w dniu 21 października 231 osób. W listopadzie 1945 r. przebywało tam 166 mężczyzn i 298 kobiet. Obóz był w pełni samowystarczalny, gdyż utrzymywał się z dochodów z pracy przebywających tam osób, które były zatrudnione w kopalni „Centrum” bądź u innych pracodawców. Często wykorzystywano ich do różnych prac w mieście. Obozem zarządzał Zarząd Miejski w Bytomiu, a jego komendantem był Jan Zebrowski (Żebrowski). Podczas wizytacji tego obozu okazało się, że wiele przebywających tam osób doskonale mówi po polsku. Wśród nich byli tacy, którzy zostali zatrzymani na ulicy i z powodu braku dokumentów skierowani do tego obozu. Kontrolerzy uznali, że konieczna jest szybka akcja weryfikacyjna ludzi z tego obozu. W tym celu powołano specjalną Komisję Weryfikacyjną. Prawdopodobnie w grudniu 1945 r. w tym obozie ciągle jeszcze przebywało 281 osób. Podobno przebywający tam ludzie mieli pełną swobodę poruszania się po mieście, gdyż pracowali w różnych miejscach. W sprawozdaniu z działania bytomskich Komisji Weryfikacyjnych z marca 1946 r. wskazano, że jeszcze w marcu tego roku miała się rozpocząć akcja wysiedlania Niemców z powiatu bytomskiego, a lista osób przeznaczonych do wysiedlenia była już na ukończeniu. Pewnie wiele z nich przebywało w dzielnicy odosobnienia na Fałata 10. Dlatego powołano miejskie Komisje Wysiedleńcze, które miały dopilnować wykonania tego zadania. Takie komisje powstały w Mikulczycach, Miechowicach, Stolarzowicach i na Bobrku. Do składu wszystkich komisji dodano po jednym przedstawicielu Zabrskiego Zjednoczenia Przemysłu Węglowego, co zapewne miało związek z ogromnym zapotrzebowaniem na wykwalifikowanych pracowników górniczych, których pomimo niemieckiego pochodzenia starano się zatrzymać na miejscu. W dniach 23 i 24 stycznia 1946 r. w dzielnicy odosobnienia dokonano kolejnej kontroli. Na czele komisji kontrolnej stał wiceprezydent miasta Bytom Żmija oraz przedstawiciel Polskiego Związku Zachodniego. W obozie w tym czasie przebywało 237 osób, w tym 14 osób posiadających II grupę Volkslisty. Ponownie podkreślono fakt, że nadal przebywają tam osoby, które po prostu nie mogły udokumentować swojej tożsamości i pochodzenia. Ludzie przebywający w tym miejscu mieli w najbliższym czasie wyjechać do Niemiec – albo samodzielnie, albo zorganizowanymi transportami. Obóz nadal posiadał pełną samowystarczalność, gdyż przebywające w nim osoby pracowały w różnych bytomskich zakładach pracy, w tym najwięcej na kopalni „Centrum”. Nikt z mieszkańców „dzielnicy odosobnienia” nie zgłaszał żadnych negatywnych uwag co do funkcjonowania obozu i osoby samego komendanta. Pod sprawozdaniem podpisany jest dr Skulicz.
Klasztor minorytów
Ordo Fratrum Minorum czyli franciszkanie Pierwsi uczniowie przyłączyli się do Franciszka z Asyżu (1182-1226) w 1208 r. Byli to Bernard z Quintavalle, Piotr Catani i Idzi. W 1209 r. Franciszek udał się do Rzymu wraz z braćmi, których liczba wzrosła do 11, aby prosić papieża o zatwierdzenie ułożonej przez siebie reguły. Innocenty III zatwierdził ją ustnie w dniu 16 kwietnia 1209 r. Dopiero jednak trzecia reguła doczekała się uroczystego zatwierdzenia przez papieża Honoriusza III bullą z dnia 29 listopada 1223 r. Składa się ona z 12 rozdziałów i po dzień dzisiejszy stanowi normę i podstawę życia franciszkańskiego. Naśladowcy św. Franciszka nazywali się pierwotnie „Pokutnikami z Asyżu”, później „Ubogimi Mniejszymi” i wreszcie „Braćmi Mniejszymi”. Łacińska nazwa to Ordo Fratrum Minorum, a popularnie nazywa się ich minorytami. W nazwie tej zawarte są: ubóstwo, pokora, prostota i radość – cnoty charakterystyczne dla duchowości franciszkańskiej, a także solidarność z najniższymi warstwami społecznymi. Kapituła zakonna, która odbyła się w Porcjunkuli w 1221 r. zgromadziła już około 3000 braci. Jeszcze za życia św. Franciszka rozeszli się oni prawie do wszystkich krajów Europy, a także do Maroka, Egiptu i Ziemi Świętej. Franciszek zmarł dokładnie w roku, w którym książę Konrad Mazowiecki sprowadził Krzyżaków do Polski. Po jego śmierci rozpoczęły się w zakonie gorące dyskusje na temat surowego ubóstwa przepisanego przez regułę. Franciszkanie od pierwszych lat swego istnienia związali się z Ziemią Świętą. W 1342 r. Stolica Apostolska powierzyła im specjalny mandat opiekunów miejsc świętych w Palestynie, który sprawują po dzień dzisiejszy. Pierwszy klasztor minorytów na Śląsku powstał we Wrocławiu w 1236 r. – prawdopodobnie z inicjatywy księcia Henryka Pobożnego. Następne powstały w Krakowie (1237), Inowrocławiu (1238) i w Toruniu (1239). W 1238 r. powstała czesko-polska prowincja franciszkańska. Bytomski konwent Kazimierz Biernacki (1629-1725), znany franciszkański historyk w swoim dziele „Speculum Minorum” (1688) umieścił informację, że podczas urzędowania siódmego prowincjała prowincji czesko-polskiej Daniela w 1258 r. został założony klasztor minorytów w Bytomiu. Miał tego dokonać książę opolski Władysław, który w 1254 r. nadał dla Bytomia akt lokacyjny. Klasztor jako jednostkę organizacyjną zakonu określamy mianem konwentu. Bytomski konwent otrzymał wezwanie św. Mikołaja. Mikołaj był uważany za świętego, który udzielał pomocy w każdej potrzebie. Jest również patronem rzemieślników, a wręcz idealnym dla rozwijającego się miasta, leżącego na ważnym szlaku handlowym i bogacącego się z powodu wydobycia galeny. Nadzór nad bytomskim konwentem jako kustodia sprawował klasztor franciszkanów z Opola. Przełożony konwentu nosił tytuł gwardiana. Jednakże pojawiają się również głosy przesuwające datę powstania bytomskiego konwentu na okres, gdy Bytom nie miał jeszcze aktu lokacyjnego. Franz Gramer (1797-1865) w swojej kronice „Chronik der Stadt Beuthen” z 1863 r. podaje, że bytomski konwent ufundował dla minorytów (braci mniejszych) książę Władysław opolski w dniu 24 maja 1257 r. Podobno pierwsi zakonnicy pochodzili z Czech. Zabudowania klasztorne znajdowały się na tyłach obecnej Poradni Pedagogiczno-Psychologicznej na Placu Klasztornym, w miejscu, gdzie obecnie znajduje się duży parking. Z kościołem sąsiadował niewielki cmentarz, który najprawdopodobniej znajdował się w miejscu, gdzie obecnie przy ul. Józefczaka znajduje się budynek szkoły specjalnej. Fragment obecnej ul. Józefczaka (przy szkole specjalnej) zaczęto nazywać „Franciszkańską”, a obecna ul. Szymanowskiego zaczęto nazywać „Klasztorną”. Jeśli chodzi o klasztorny kościół minorytów, czyli obecną świątynię św. Wojciecha, to na początku wybudowano ją z drewna, jak zresztą wszystkie bytomskie zabudowania klasztorne. Kościół był jednonawowy z wyodrębnionym chórem klasztornym. Prawdopodobnie budynki klasztorne wraz z kościołem stanowiły czworobok. W środku znajdował się dziedziniec zwany wirydarzem, a na nim klasztorna studnia. Najbliżej murów miejskich znajdowało się dormitorium, czyli miejsce, gdzie mieszkali zakonnicy. Zabudowania klasztorne znajdowały się na tyłach obecnej Poradni Pedagogiczno-Psychologicznej na Placu Klasztornym, w miejscu, gdzie obecnie znajduje się duży parking. Prawdopodobnie budynki klasztorne wraz z kościołem stanowiły czworobok. W środku znajdował się dziedziniec zwany wirydarzem, a na nim klasztorna studnia. Najbliżej murów miejskich znajdowało się dormitorium, czyli miejsce, gdzie mieszkali zakonnicy. Fragment obecnej ul. Józefczaka (przy szkole specjalnej) zaczęto nazywać „Franciszkańską”, a obecna ul. Szymanowskiego zaczęto nazywać „Klasztorną”. Od początku powstał klasztor i kościół. Przebywało w nim ok. 20 zakonników i nowicjuszy. Kiedy wzniesiono kamienne mury miejskie, cały kompleks klasztorny znalazł się w ich obrębie. Minoryci żyli z datków i jałmużny, więc nie mogli przebywać poza miastem, bo nie mieliby kontaktu z jego mieszkańcami. Nie mogli też posiadać żadnych dóbr osobistych. Wydaje się, że bytomscy franciszkanie bardzo szybko zdobyli zaufanie zarówno wśród mieszkańców miasta, jak i przedstawicieli rycerstwa, gdyż często służyli jako świadkowie oraz rozjemcy i cieszyli się ogólnym szacunkiem. W XIV w., gdy doszło do podziału Bytomia pomiędzy Piastów cieszyńskich i oleśnickich, zarówno jedni i drudzy byli mniej zainteresowani rozwojem miasta, a bardziej jego opanowaniem. Zubożenie mieszkańców spowodowało, że minoryci, na co dzień żyjący z jałmużny, stali się wręcz niewygodni. Kiedy w 1369 r. doszło do ostatecznego podziału księstwa bytomskiego, klasztor minorytów znalazł się w części miasta zarządzanej przez księcia cieszyńskiego Przemysława I Noszaka. W dniu 14 marca 1428 r. w bytomskim klasztorze minorytów znaleźli schronienie minoryci z Głogowa, którzy uciekali przed husytami. Bytom także został zdobyty przez husytów, którzy w 1430 r. wypędzili bytomskich minorytów. Ci powrócili już w 1437 r. Około 1480 r. drewniane zabudowania klasztoru zastąpiono murowanymi. Nowy klasztor zachował kształt czworoboku, ale najprawdopodobniej uzyskał w całości formę murowaną. W jego krużgankach powstały nowe kaplice – św. Krzyża i św. Anny. Kanonik krakowski Jan Długosz, który w tym czasie osobiście klasztor zwiedzał, zapisał w swej kronice, że jest on piękny, a zakonnicy należycie sprawują służbę Bożą oraz odprawiają godziny kanoniczne. W bytomskim klasztorze w 1454 r. przebywał św. Jan Kapistran. To była część jego misji jako pełnomocnika papieża do spraw zwalczania herezji na Śląsku. W dniu 20 maja 1454 r. wygłosił w Bytomiu kazanie, na które przyszli mieszkańcy całego miasta. Bez wątpienia bytomski konwent minorytów utrzymywał o wiele bardziej ożywione kontakty kulturalne z Krakowem, niż ze Wrocławiem. Kapituły generalne minorytów często odbywały się w Krakowie, a brali w nich udział bytomscy minoryci. Poza tym Bytom praktycznie od początków swojego miejskiego bytu formalnie podlegał diecezji krakowskiej. Wiadomo również (na podstawie bytomskiego urbarza z 1532 r.), że bytomscy minoryci byli zwolnienia z płacenia czynszu za zajmowane przez siebie budynki. Świętobliwy Aleksy W 1489 r. zmarł w Bytomiu nimbie świętości słynący cnotami i cudami o. Aleksy. Prawdopodobnie chodzi o zakonnika minorytów, który przebywał w bytomskim konwencie, ale pochodził ze Spiszu. W średniowieczu bardzo popularna była legenda o Aleksym, symbolizująca najwyższy ideał ascezy i uniżenia chrześcijańskiego. Świątobliwy minoryta z Bytomia przybrał imię Aleksego zapewne pod wpływem owego wzoru świętego ascety. Świadkowie potwierdzili jego 89 cudów. Gdy zmarł, został pochowany w kościele (lub w klasztorze) minorytów w kaplicy św. Krzyża. Wkrótce potem pojawiły się informacje, że z jego grobu wydobywa się cudowna woń. Gdy na pocz. XVI w. rozprzestrzeniały się idee Lutra, bytomskim minorytom układało się coraz gorzej. W 1564 r. opuścili Bytom. W bytomskim konwencie pojawili się ojcowie bernardyni, którzy zgodnie z naukami św. Jana Kapistrana stanowili obserwancki odłam Zakonu Braci Mniejszych. Jednakże im też nie wiodło się najlepiej. Odeszli z Bytomia już w 1571 r. lub też wszyscy zmarli z powodu szalejącej zarazy. Od tego momentu klasztor i kościół stały puste. Już w 1591 r. franciszkanie z Krakowa rozpoczęli starania o zwrot bytomskiego klasztoru. W 1596 r. przeprowadzono wizytację i stwierdzono znaczny stan dewastacji. W opuszczonym klasztorze nadal znajdowała się tablica, a na niej adnotacja, że są tam złożone szczątki świętobliwego Aleksego. W 1598 r. kolejną wizytację kanoniczną zlecił biskup krakowski Jerzy Radziwiłł (wizytatorem był ksiądz Krzysztof Kazimierski), ale protestanccy mieszkańcy miasta nie wpuścili biskupiego wizytatora do klasztoru i kościoła. Wiadomo jednak, że kościół był opuszczony, a w jego wnętrzu znajdowało się siedem sprofanowanych ołtarzy oraz wizerunek ukrzyżowanego Chrystusa. Po książęcych grobach nie było już śladu. Klasztor był pozbawiony dachu – ocalały jedynie mury. Bytomscy minoryci powrócili do swojego klasztoru gdzieś na początku XVII w. (prawdopodobnie w 1605 r.), jeszcze
Szkoła ewangelicka
W 1816 r. w dawnych budynkach klasztornych franciszkanów (minorytów) ulokowała się szkoła ewangelicka. Jednym z nauczycieli w tej szkole był Franz Gramer, autor wydanej w 1863 r. kroniki miasta Bytom. Zabudowania okazały się jednak niewystarczające, więc w latach 1855-1856 wzniesiono nowy, neorenesansowy, dwupiętrowy budynek szkolny. W tym momencie zlikwidowano dawne, późnośredniowieczne zabudowania klasztorne. Gmina ewangelicka rosła w siłę. Mniej więcej w tym samym czasie wzniesiono budynek parafii ewangelickiej – tzw. „pastorówkę” (1830, przebudowany w 1901 r. w stylu klasycyzującym), a także budynek zajęty przez ewangelickie siostry Diakonisy (1898-1900). W latach 1908-1911 wzniesiono istniejący do dzisiaj, secesyjny, funkcjonalny i nowoczesny, trzykondygnacyjny i niezwykle okazały budynek szkoły ewangelickiej, który zaprojektował znany architekt Carl Brugger. W fasadzie zastosowano białą i zieloną cegłę glazurowaną oraz cegłę czerwoną. W szczycie elewacji znajdował się zegar, który nie zachował się do naszych czasów. Do symetrycznego budynku szkoły dobudowano dwukondygnacyjną przewiązkę, która łączy budynek szkolny z kościołem św. Wojciecha (dawnym kościołem klasztornym franciszkanów p.w. św. Mikołaja).
Dom diakonis
Budynek pochodzi z 1895 r. Został wybudowany z przeznaczeniem na siedzibę sióstr – ewangelickich diakonis. W kościele ewangelickim diakonisy pojawiły się w XVIII w. Służba zdrowia jeszcze nie była rozwinięta i diakonisy miały zająć się chorymi po domach. Z czasem powstawały przy diakonatach szpitale i szkoły pielęgniarskie. W ten sposób dziewczęta czy niewiasty weszły w bezpośredni kontakt z diakonisami. Diakonaty były dobrym rozwiązaniem dla kobiet niezamężnych, które w ten sposób miały cel w życiu, czuły się potrzebne i miały zapewniony byt. Okres powojenny był dla nich szczególnie trudny. Siostry, które w czasach komunistycznych pracowały w szpitalu, otrzymały np. zakaz pracy w stroju diakonisy. Siostry powiedziały wtedy, że skoro nie mogą pracować w swym stroju to odchodzą z pracy. Strój był dla nich świadectwem. Ale diakonisy, tak jak zakonnice, były cenione w szpitalach. Obecnie budynek jest siedzibą bytomskiej parafii ewangelickiej, a w swoim wnętrzu zawiera kaplicę, w której odbywają się nabożeństwa. Niestety wiele cech stylowych zostało zatartych (szczególnie wygląd charakterystycznych wieżyczek).