Szkoła ewangelicka
W 1816 r. w dawnych budynkach klasztornych franciszkanów (minorytów) ulokowała się szkoła ewangelicka. Jednym z nauczycieli w tej szkole był Franz Gramer, autor wydanej w 1863 r. kroniki miasta Bytom. Zabudowania okazały się jednak niewystarczające, więc w latach 1855-1856 wzniesiono nowy, neorenesansowy, dwupiętrowy budynek szkolny. W tym momencie zlikwidowano dawne, późnośredniowieczne zabudowania klasztorne. Gmina ewangelicka rosła w siłę. Mniej więcej w tym samym czasie wzniesiono budynek parafii ewangelickiej – tzw. „pastorówkę” (1830, przebudowany w 1901 r. w stylu klasycyzującym), a także budynek zajęty przez ewangelickie siostry Diakonisy (1898-1900). W latach 1908-1911 wzniesiono istniejący do dzisiaj, secesyjny, funkcjonalny i nowoczesny, trzykondygnacyjny i niezwykle okazały budynek szkoły ewangelickiej, który zaprojektował znany architekt Carl Brugger. W fasadzie zastosowano białą i zieloną cegłę glazurowaną oraz cegłę czerwoną. W szczycie elewacji znajdował się zegar, który nie zachował się do naszych czasów. Do symetrycznego budynku szkoły dobudowano dwukondygnacyjną przewiązkę, która łączy budynek szkolny z kościołem św. Wojciecha (dawnym kościołem klasztornym franciszkanów p.w. św. Mikołaja).
Klasztor minorytów
Ordo Fratrum Minorum czyli franciszkanie Pierwsi uczniowie przyłączyli się do Franciszka z Asyżu (1182-1226) w 1208 r. Byli to Bernard z Quintavalle, Piotr Catani i Idzi. W 1209 r. Franciszek udał się do Rzymu wraz z braćmi, których liczba wzrosła do 11, aby prosić papieża o zatwierdzenie ułożonej przez siebie reguły. Innocenty III zatwierdził ją ustnie w dniu 16 kwietnia 1209 r. Dopiero jednak trzecia reguła doczekała się uroczystego zatwierdzenia przez papieża Honoriusza III bullą z dnia 29 listopada 1223 r. Składa się ona z 12 rozdziałów i po dzień dzisiejszy stanowi normę i podstawę życia franciszkańskiego. Naśladowcy św. Franciszka nazywali się pierwotnie „Pokutnikami z Asyżu”, później „Ubogimi Mniejszymi” i wreszcie „Braćmi Mniejszymi”. Łacińska nazwa to Ordo Fratrum Minorum, a popularnie nazywa się ich minorytami. W nazwie tej zawarte są: ubóstwo, pokora, prostota i radość – cnoty charakterystyczne dla duchowości franciszkańskiej, a także solidarność z najniższymi warstwami społecznymi. Kapituła zakonna, która odbyła się w Porcjunkuli w 1221 r. zgromadziła już około 3000 braci. Jeszcze za życia św. Franciszka rozeszli się oni prawie do wszystkich krajów Europy, a także do Maroka, Egiptu i Ziemi Świętej. Franciszek zmarł dokładnie w roku, w którym książę Konrad Mazowiecki sprowadził Krzyżaków do Polski. Po jego śmierci rozpoczęły się w zakonie gorące dyskusje na temat surowego ubóstwa przepisanego przez regułę. Franciszkanie od pierwszych lat swego istnienia związali się z Ziemią Świętą. W 1342 r. Stolica Apostolska powierzyła im specjalny mandat opiekunów miejsc świętych w Palestynie, który sprawują po dzień dzisiejszy. Pierwszy klasztor minorytów na Śląsku powstał we Wrocławiu w 1236 r. – prawdopodobnie z inicjatywy księcia Henryka Pobożnego. Następne powstały w Krakowie (1237), Inowrocławiu (1238) i w Toruniu (1239). W 1238 r. powstała czesko-polska prowincja franciszkańska. Bytomski konwent Kazimierz Biernacki (1629-1725), znany franciszkański historyk w swoim dziele „Speculum Minorum” (1688) umieścił informację, że podczas urzędowania siódmego prowincjała prowincji czesko-polskiej Daniela w 1258 r. został założony klasztor minorytów w Bytomiu. Miał tego dokonać książę opolski Władysław, który w 1254 r. nadał dla Bytomia akt lokacyjny. Klasztor jako jednostkę organizacyjną zakonu określamy mianem konwentu. Bytomski konwent otrzymał wezwanie św. Mikołaja. Mikołaj był uważany za świętego, który udzielał pomocy w każdej potrzebie. Jest również patronem rzemieślników, a wręcz idealnym dla rozwijającego się miasta, leżącego na ważnym szlaku handlowym i bogacącego się z powodu wydobycia galeny. Nadzór nad bytomskim konwentem jako kustodia sprawował klasztor franciszkanów z Opola. Przełożony konwentu nosił tytuł gwardiana. Jednakże pojawiają się również głosy przesuwające datę powstania bytomskiego konwentu na okres, gdy Bytom nie miał jeszcze aktu lokacyjnego. Franz Gramer (1797-1865) w swojej kronice „Chronik der Stadt Beuthen” z 1863 r. podaje, że bytomski konwent ufundował dla minorytów (braci mniejszych) książę Władysław opolski w dniu 24 maja 1257 r. Podobno pierwsi zakonnicy pochodzili z Czech. Zabudowania klasztorne znajdowały się na tyłach obecnej Poradni Pedagogiczno-Psychologicznej na Placu Klasztornym, w miejscu, gdzie obecnie znajduje się duży parking. Z kościołem sąsiadował niewielki cmentarz, który najprawdopodobniej znajdował się w miejscu, gdzie obecnie przy ul. Józefczaka znajduje się budynek szkoły specjalnej. Fragment obecnej ul. Józefczaka (przy szkole specjalnej) zaczęto nazywać „Franciszkańską”, a obecna ul. Szymanowskiego zaczęto nazywać „Klasztorną”. Jeśli chodzi o klasztorny kościół minorytów, czyli obecną świątynię św. Wojciecha, to na początku wybudowano ją z drewna, jak zresztą wszystkie bytomskie zabudowania klasztorne. Kościół był jednonawowy z wyodrębnionym chórem klasztornym. Prawdopodobnie budynki klasztorne wraz z kościołem stanowiły czworobok. W środku znajdował się dziedziniec zwany wirydarzem, a na nim klasztorna studnia. Najbliżej murów miejskich znajdowało się dormitorium, czyli miejsce, gdzie mieszkali zakonnicy. Zabudowania klasztorne znajdowały się na tyłach obecnej Poradni Pedagogiczno-Psychologicznej na Placu Klasztornym, w miejscu, gdzie obecnie znajduje się duży parking. Prawdopodobnie budynki klasztorne wraz z kościołem stanowiły czworobok. W środku znajdował się dziedziniec zwany wirydarzem, a na nim klasztorna studnia. Najbliżej murów miejskich znajdowało się dormitorium, czyli miejsce, gdzie mieszkali zakonnicy. Fragment obecnej ul. Józefczaka (przy szkole specjalnej) zaczęto nazywać „Franciszkańską”, a obecna ul. Szymanowskiego zaczęto nazywać „Klasztorną”. Od początku powstał klasztor i kościół. Przebywało w nim ok. 20 zakonników i nowicjuszy. Kiedy wzniesiono kamienne mury miejskie, cały kompleks klasztorny znalazł się w ich obrębie. Minoryci żyli z datków i jałmużny, więc nie mogli przebywać poza miastem, bo nie mieliby kontaktu z jego mieszkańcami. Nie mogli też posiadać żadnych dóbr osobistych. Wydaje się, że bytomscy franciszkanie bardzo szybko zdobyli zaufanie zarówno wśród mieszkańców miasta, jak i przedstawicieli rycerstwa, gdyż często służyli jako świadkowie oraz rozjemcy i cieszyli się ogólnym szacunkiem. W XIV w., gdy doszło do podziału Bytomia pomiędzy Piastów cieszyńskich i oleśnickich, zarówno jedni i drudzy byli mniej zainteresowani rozwojem miasta, a bardziej jego opanowaniem. Zubożenie mieszkańców spowodowało, że minoryci, na co dzień żyjący z jałmużny, stali się wręcz niewygodni. Kiedy w 1369 r. doszło do ostatecznego podziału księstwa bytomskiego, klasztor minorytów znalazł się w części miasta zarządzanej przez księcia cieszyńskiego Przemysława I Noszaka. W dniu 14 marca 1428 r. w bytomskim klasztorze minorytów znaleźli schronienie minoryci z Głogowa, którzy uciekali przed husytami. Bytom także został zdobyty przez husytów, którzy w 1430 r. wypędzili bytomskich minorytów. Ci powrócili już w 1437 r. Około 1480 r. drewniane zabudowania klasztoru zastąpiono murowanymi. Nowy klasztor zachował kształt czworoboku, ale najprawdopodobniej uzyskał w całości formę murowaną. W jego krużgankach powstały nowe kaplice – św. Krzyża i św. Anny. Kanonik krakowski Jan Długosz, który w tym czasie osobiście klasztor zwiedzał, zapisał w swej kronice, że jest on piękny, a zakonnicy należycie sprawują służbę Bożą oraz odprawiają godziny kanoniczne. W bytomskim klasztorze w 1454 r. przebywał św. Jan Kapistran. To była część jego misji jako pełnomocnika papieża do spraw zwalczania herezji na Śląsku. W dniu 20 maja 1454 r. wygłosił w Bytomiu kazanie, na które przyszli mieszkańcy całego miasta. Bez wątpienia bytomski konwent minorytów utrzymywał o wiele bardziej ożywione kontakty kulturalne z Krakowem, niż ze Wrocławiem. Kapituły generalne minorytów często odbywały się w Krakowie, a brali w nich udział bytomscy minoryci. Poza tym Bytom praktycznie od początków swojego miejskiego bytu formalnie podlegał diecezji krakowskiej. Wiadomo również (na podstawie bytomskiego urbarza z 1532 r.), że bytomscy minoryci byli zwolnienia z płacenia czynszu za zajmowane przez siebie budynki. Świętobliwy Aleksy W 1489 r. zmarł w Bytomiu nimbie świętości słynący cnotami i cudami o. Aleksy. Prawdopodobnie chodzi o zakonnika minorytów, który przebywał w bytomskim konwencie, ale pochodził ze Spiszu. W średniowieczu bardzo popularna była legenda o Aleksym, symbolizująca najwyższy ideał ascezy i uniżenia chrześcijańskiego. Świątobliwy minoryta z Bytomia przybrał imię Aleksego zapewne pod wpływem owego wzoru świętego ascety. Świadkowie potwierdzili jego 89 cudów. Gdy zmarł, został pochowany w kościele (lub w klasztorze) minorytów w kaplicy św. Krzyża. Wkrótce potem pojawiły się informacje, że z jego grobu wydobywa się cudowna woń. Gdy na pocz. XVI w. rozprzestrzeniały się idee Lutra, bytomskim minorytom układało się coraz gorzej. W 1564 r. opuścili Bytom. W bytomskim konwencie pojawili się ojcowie bernardyni, którzy zgodnie z naukami św. Jana Kapistrana stanowili obserwancki odłam Zakonu Braci Mniejszych. Jednakże im też nie wiodło się najlepiej. Odeszli z Bytomia już w 1571 r. lub też wszyscy zmarli z powodu szalejącej zarazy. Od tego momentu klasztor i kościół stały puste. Już w 1591 r. franciszkanie z Krakowa rozpoczęli starania o zwrot bytomskiego klasztoru. W 1596 r. przeprowadzono wizytację i stwierdzono znaczny stan dewastacji. W opuszczonym klasztorze nadal znajdowała się tablica, a na niej adnotacja, że są tam złożone szczątki świętobliwego Aleksego. W 1598 r. kolejną wizytację kanoniczną zlecił biskup krakowski Jerzy Radziwiłł (wizytatorem był ksiądz Krzysztof Kazimierski), ale protestanccy mieszkańcy miasta nie wpuścili biskupiego wizytatora do klasztoru i kościoła. Wiadomo jednak, że kościół był opuszczony, a w jego wnętrzu znajdowało się siedem sprofanowanych ołtarzy oraz wizerunek ukrzyżowanego Chrystusa. Po książęcych grobach nie było już śladu. Klasztor był pozbawiony dachu – ocalały jedynie mury. Bytomscy minoryci powrócili do swojego klasztoru gdzieś na początku XVII w. (prawdopodobnie w 1605 r.), jeszcze
Plac Klasztorny
Jest jednym z najstarszych bytomskich placów, sięgających genezą 1254 r., czyli daty lokacji miasta. Od tego momentu w nieco zmienionej formie zachował się do dzisiaj. Od początku był związany z klasztorem minorytów (braci mniejszych franciszkanów), który powstał przy placu w 1258 r. Wraz z bytomskim Rynkiem stanowił dwa główne miejskie place. Istniejący tu klasztor franciszkanów zapewniał średniowiecznym mieszkańcom Bytomia dostęp do biblioteki klasztornej, jak również do rodzaju lecznicy, w której mnisi leczyli chorych za pomocą własnych wyrobów. W kościele klasztornym swoje miejsce spoczynku znaleźli bytomscy Piastowie. W tym miejscu przez krótki czas przebywał polski kronikarz Jan Długosz. W średniowieczu w narożniku tego placu znajdował się dom wójta. Plac przylegał do średniowiecznych obronnych murów miejskich. W nieco późniejszym okresie w miejscu, gdzie obecnie znajdują się schody prowadzące w stronę ul. Katowickiej, wybito w murach furtę, nazywaną Furtą Klasztorną. Jedno z najbardziej klimatycznych miejsc w Bytomiu.
Fałata 10 Obóz
Bytomski Kalide-Block w 1945 r. stał się „dzielnicą odosobnienia” dla ludności niemieckiej przeznaczonej do wysiedlenia do Niemiec. Założono tu obóz dla ludności Bytomia zweryfikowanej jako niemiecką i przeznaczonej do wysiedlenia do Niemiec. Pod adresem Fałata 10 funkcjonowała komendantura tego obozu. Ustawa z dnia 6 maja 1945 r. „o wyłączeniu ze społeczeństwa polskiego wrogich elementów” mówiła, że ludzie z II, III i IV grupą Volkslisty mieli nieco uproszczoną procedurę rehabilitacyjną. Dotyczyło to tylko Śląska i w części Pomorza. Tam do rehabilitacji wystarczyła decyzja starosty grodzkiego (powiatowego). W dniu 18 czerwca 1945 r. wojewoda śląsko-dąbrowski gen. Aleksander Zawadzki wydał poufne zarządzenie nr 88 w sprawie spolonizowania Opolszczyzny, gdzie dokładnie było określone, kogo i za co starości powiatowi mają umieszczać w obozach. Tak więc znaczna część obozów powstała na podstawie zarządzeń i innych decyzji władz szczebla wojewódzkiego (wojewodów), a także prezydentów miasta i starostów powiatowych, w tym prezydenta Bytomia Piotra Miętkiewicza i bytomskiego starosty powiatowego (grodzkiego), którym co najmniej od marca 1945 r. był dr Paweł Nantka-Namirski. Uznano również, że osobami przeznaczonymi do wysiedlenia powinni być również ci, którzy po 1932 r. jako optanci znaleźli się na terenie państwa niemieckiego, jak również osoby należące do organizacji dywersyjnej „Freikorps”. Markowski podkreślał, że tylko Komisja Weryfikacyjna ma prawo uznać osobę za przeznaczoną do wysiedlenia. Zwracał również uwagę na fakt, że wszyscy członkowie komisji wysiedleńczej powinni przedstawić swoje życiorysy, żeby nie było wątpliwości co do ich uczciwych intencji. Ustalono, że siedzibą bytomskiego Sztabu Kierowniczego do akcji wysiedlania Niemców będzie siedziba Starostwa Grodzkiego w gmachu Zarządu Miejskiego w Bytomiu, pokój nr 17. Oczywiście chodzi o obecny budynek Urzędu Miejskiego. Kierownikiem sztabu został dr Brudniak. Jako miejsca przetrzymywania ludności przewidzianej do przesiedlenia używano dawnych obozów niemieckich dla robotników przymusowych czy też podobozów dla więźniów obozów koncentracyjnych, ale tworzono też nowe. Na terenie Górnego Śląska było ich około setki. O wielu z nich do dnia dzisiejszego niewiele wiadomo. Powstały dlatego, że do tak wielkiej akcji przesiedleńczej trzeba było zaangażować ogromne środki (głównie transportowe), tak też obozy dla „przesiedleńców” były swego rodzaju „poczekalnią” przed przymusowym wyjazdem na zachód. Rolę takiego obozu pełnił w Bytomiu Kalide-Block. W swojej książce „Dzieje Bytomia 1945-1990” prof. J. Drabina podaje, że Kalide-Block stał się w 1945 r. straszliwym miejscem, które można uznać za swoiste getto stworzone przez pierwszego powojennego prezydenta Bytomia Piotra Miętkiewicza i starostę powiatowego dr-a dr Pawła Nantkę-Namirskiego. Faktycznie tak było. Na podstawie decyzji Miętkiewicza zgromadzono tam ok. 320 osób. Zazwyczaj były to kobiety i dzieci – jeszcze niezweryfikowani Niemcy. Dopóki tam przebywali, byli wysyłani do bezpłatnych robót. Miętkiewicz chciał ich ostatecznie wysiedlić z Bytomia i pewnie tak się stało. Zazwyczaj były to kobiety. Ich mężowie w większości zginęli na wojnie bądź przebywali w alianckich bądź sowieckich obozach jenieckich. Wspominano, że przebywające tam kobiety były bite i poniżane, a nie raz gwałcone. W aktach znajdujących się w Archiwum Państwowym w Katowicach znajduje się dokument z kontroli tego obozu dokonanej w grudniu 1945 r. przez dr-a Kazimierza Skulicza. Podano dokładną lokalizację obozu jako Fałata 10. Zaznaczono tam, że w dniu 4 października 1945 r. wywieziono stąd do Niemiec 88 osób, w dniu 8 października 185 osób, a w dniu 21 października 231 osób. W listopadzie 1945 r. przebywało tam 166 mężczyzn i 298 kobiet. Obóz był w pełni samowystarczalny, gdyż utrzymywał się z dochodów z pracy przebywających tam osób, które były zatrudnione w kopalni „Centrum” bądź u innych pracodawców. Często wykorzystywano ich do różnych prac w mieście. Obozem zarządzał Zarząd Miejski w Bytomiu, a jego komendantem był Jan Zebrowski (Żebrowski). Podczas wizytacji tego obozu okazało się, że wiele przebywających tam osób doskonale mówi po polsku. Wśród nich byli tacy, którzy zostali zatrzymani na ulicy i z powodu braku dokumentów skierowani do tego obozu. Kontrolerzy uznali, że konieczna jest szybka akcja weryfikacyjna ludzi z tego obozu. W tym celu powołano specjalną Komisję Weryfikacyjną. Prawdopodobnie w grudniu 1945 r. w tym obozie ciągle jeszcze przebywało 281 osób. Podobno przebywający tam ludzie mieli pełną swobodę poruszania się po mieście, gdyż pracowali w różnych miejscach. W sprawozdaniu z działania bytomskich Komisji Weryfikacyjnych z marca 1946 r. wskazano, że jeszcze w marcu tego roku miała się rozpocząć akcja wysiedlania Niemców z powiatu bytomskiego, a lista osób przeznaczonych do wysiedlenia była już na ukończeniu. Pewnie wiele z nich przebywało w dzielnicy odosobnienia na Fałata 10. Dlatego powołano miejskie Komisje Wysiedleńcze, które miały dopilnować wykonania tego zadania. Takie komisje powstały w Mikulczycach, Miechowicach, Stolarzowicach i na Bobrku. Do składu wszystkich komisji dodano po jednym przedstawicielu Zabrskiego Zjednoczenia Przemysłu Węglowego, co zapewne miało związek z ogromnym zapotrzebowaniem na wykwalifikowanych pracowników górniczych, których pomimo niemieckiego pochodzenia starano się zatrzymać na miejscu. W dniach 23 i 24 stycznia 1946 r. w dzielnicy odosobnienia dokonano kolejnej kontroli. Na czele komisji kontrolnej stał wiceprezydent miasta Bytom Żmija oraz przedstawiciel Polskiego Związku Zachodniego. W obozie w tym czasie przebywało 237 osób, w tym 14 osób posiadających II grupę Volkslisty. Ponownie podkreślono fakt, że nadal przebywają tam osoby, które po prostu nie mogły udokumentować swojej tożsamości i pochodzenia. Ludzie przebywający w tym miejscu mieli w najbliższym czasie wyjechać do Niemiec – albo samodzielnie, albo zorganizowanymi transportami. Obóz nadal posiadał pełną samowystarczalność, gdyż przebywające w nim osoby pracowały w różnych bytomskich zakładach pracy, w tym najwięcej na kopalni „Centrum”. Nikt z mieszkańców „dzielnicy odosobnienia” nie zgłaszał żadnych negatywnych uwag co do funkcjonowania obozu i osoby samego komendanta. Pod sprawozdaniem podpisany jest dr Skulicz.
Fałata szyb powietrzny
Zaraz za budynkiem sklepu (nazywanego dawniej „Delikatesami”) przy ul. Fałata znajdował się kopalniany szyb, po którym już dzisiaj niewiele zostało – tylko resztki fundamentów w terenie. Zasypano go w 1986 r. W okresie PRL-u najprawdopodobniej był to szyb powietrzny kopalni „Dymitrow” (później „Centrum”). Na przedwojennych mapach miał takie właśnie oznaczenie (niem. „Luftschacht”). Powstał w latach 30-tych XX w. jako szyb powietrzny kopalni cynku „Neuhof” („Nowy Dwór”), która znajdowała się w okolicy ul. Dworskiej. Początki kopalni cynku „Neuhof” związane są z postacią hrabiego Henckel von Donnersmarck z Nakła Śląskiego, który w 1863 r. rozpoczął proces tworzenia nowej kopalni. Powstały szyby „Olga” i „Rudolf” (później jeszcze „Heinrich”), a kopalnia ruszyła z wydobyciem w 1881 r. W 1885 r. uruchomiono pierwszą kopalnianą płuczkę, a w 1904 r. oddano do użytku drugą o nazwie „Wilhelmsglück”. W okresie 20-lecia międzywojennego płuczka tej kopalni była połączona kolejką linową z kopalnią „Fiedlersglück” (obecnie szyb „Bolko”), a przy szybie „Rudolf” utworzono hutę tlenku surowego. W następnych latach kopalnia była stale modernizowana, przejmując wydobycie od sąsiedniej kopalni „Neue Viktoria”. W 1936 r. kopalnie „Neuhof”, „Neue Viktoria”, „Wilhelmsglück” i „Fiedlersglück” połączono w jeden zakład wydobywczy, który przetrwał do 1945 r. Po zakończeniu wojny wyposażenie kopalni zostało rozkradzione przez Sowietów. Została ona ponownie uruchomiona dopiero w 1951 r. pod nazwą „Nowy Dwór”, ale już w 1958 r. została ona włączona do ZGH „Waryński”. W 1976 r. zatrzymano ruch powierzchni kopalni. Wspomniany szyb był pierwotnie szyb powietrzny kopalni cynku „Neuhof”. Pozostała po nim tylko pozioma betonowa płyta blokująca wjazd do szybu. Widać go na fotografiach archiwalnych z lat 60-tych XX w.
Woźniaka 38
W tym budynku w latach 30-tych XX w. mieściła się siedziba rejonowej placówki partii narodowo-socjalistycznej NSDAP. Jej adres to Lindenstrasse 38. W tym samym budynku funkcjonowały biura firmy architektonicznej „Konrad Segnitz, Fabryka lekkich betonów” (właściciel: Carl Pluta). Firma oprócz zaprojektowania i budowy pierwszego toru kolejowego w Starym Bieruniu (bocznica fabryki „Lignose”) oraz budowy budynku „Kina Gloria” w Bytomiu na Rynku znana jest z tego, że przygotowała projekt wykonawczy czterech krematoriów dla obozu KL „Auschwitz-Birkenau”. W latach 1947-1948 firma została upaństwowiona. Jej założycielem był Konrad Segnitz (1857-1909), który był bytomskim mistrzem murarskim, a jego firma rozpoczęła działalność w 1882 r. Od 1888 r. był też członkiem loży wolnomularzy „Silberfels”, która później działała w Bytomiu. Konrad Segnitz zmarł jeszcze przed wybuchem I wojny światowej. W latach II wojny światowej firmę prowadziły zupełnie inne osoby.
Fałata 23 ogrodzenie
Ulica Fałata w czasach Beuthen O/S nosiła nazwę Dr-Stephan-Strasse. Oryginalne ogrodzenie metalowe przeznaczone dla ochrony pnia drzewka bluszczowego. Pochodzi z lat 20. XX w. Jedno z dwóch zachowanych na tej ulicy. Kiedyś w całym Bytomiu było ich znacznie więcej. Zwyczaj ozdabiania elewacji budynków pnączem jest charakterystyczny dla niemieckiego stylu budynków mieszkalnych. Nieco dalej (w stronę ul. Strzelców Bytomskich) znajduje się drugie. Na elewacji budynku, który pochodzi z lat 20-tych XX w. widoczne ślady walk z 1945 r.
Pułaskiego 1 Miętkiewicz
W tym budynku mieszkał Piotr Miętkiewicz. Piotr Miętkiewicz urodził się w dniu 4 listopada 1891 r. w Mieczkowie (obecnie woj. kujawsko-pomorskie). W 1913 r. ukończył seminarium nauczycielskie w pobliskiej Kcyni. Prawdopodobnie nie brał udziału w I wojnie światowej. W 1916 r. rozpoczął studia nauczycielskie w Poznaniu, które kontynuował po zakończeniu wojny. Studiował j. niemiecki, francuski i j. angielski. W kwietniu 1919 r. został powołany na nauczyciela Państwowego Gimnazjum im. K. Marcinkowskiego, a później pracował z tytułem profesora w Gimnazjum w Poznaniu, Ostrowie Wielkopolskim i w Lesznie. Na początku marca 1933 r. został powołany na wykładowcę i wychowawcę w Gimnazjum Polskim w Bytomiu. Uczył tam języka niemieckiego. Pełnił funkcję dyrektora tej placówki szkolnej do sierpnia 1939 r., zastępując Floriana Kozaneckiego. Później przeniósł się do Krakowa, gdzie związał się z organizacją konspiracyjną „Nowe Ziemie”. Przebywając w Beuthen O/S mieszkał w budynku hotelu „Lomnitz” przy Gliwickiej 10 (niem. Gliwitzerstrasse 17), który w tym czasie pełnił rolę bursy bytomskiego gimnazjum, a później przy Pułaskiego 1 (niem. Holteistrasse 1). Podczas okupacji brał czynny udział w działalności konspiracyjnej, utrzymując kontakt z działaczami polskimi z rejonu Opolszczyzny. Był organizatorem tajnego nauczania w śląskiej komórce konspiracyjnej. Pod koniec wojny jako członek PPS związał się z komunistycznym Rządem Tymczasowym. Został członkiem PPR. Był przewodniczącym grupy Związku Polaków Rzeszy dla Ziem Odzyskanych i kierownikiem okręgu szkolnego. Powrócił do Bytomia. Został w dniu 17 marca 1945 r. powołany na pierwszego powojennego prezydenta miasta, który odbierał je z rąk władz sowieckich. W 1948 r. usuniętego ze stanowiska, prawdopodobnie uznając za niepewnego politycznie. W późniejszym okresie pełnił w Bytomiu funkcję kierownika biblioteki przy Komitecie Miejskim PZPR, pracownika bytomskiego oddziału Biblioteki Śląskiej w Katowicach, a także lektora j. niemieckiego w Wyższej Szkole Ekonomicznej w Katowicach. W 1951 r. zdecydował się odejść na emeryturę. Zmarł w dniu 14 września 1957 r. i został pochowany na cmentarzu Mater Dolorosa I przy ul. Piekarskiej. Miał żonę Stefanię (z domu Poznańską) i córkę Zofię. W 1957 r. został odznaczony Krzyżem Orderu Odrodzenia Polski. W Bytomiu jedna z ulic nosi jego imię.
Brüningstrasse – Drzymały
To był kolejny honor oddany przez mieszkańców Bytomia wielkiemu nadburmistrzowi Bytomia. Gdy od strony Szkoły Podstawowej nr 5 spojrzymy w ulicę biegnącą na wprost od podwójnego wejścia do szkoły to dzisiejsza ulica Drzymały. Jednakże w tamtych czasach nosiła nazwę Brüningstrasse, W pewnym momencie przecina ją obecna ulica Nawrata (niem. Solgerstrasse) poświęcona innej wybitnej bytomskiej postaci. Ulica Drzymały ma dość ciekawą architekturę budynków, które bez wątpienia powstały w różnych okresach rozwoju Beuthen O/S. Na rogu Drzymały i Nawrata stoi charakterystyczny, jakby niepasujący do reszty budynek, rodzaj dość sporej willi mieszczańskiej. Równie charakterystyczny, jak jego wygląd, jest też jego historia. Willa SS Ową historię dokładnie opisał Maciej Bartków. Chodzi o zupełnie nietypową willę, która znajduje się pośród innej zabudowy, dokładnie pod adresem Drzymały 6. Tak naprawdę leży na rogu ulic Drzymały i Nawrota. Zupełnie nie pasuje do reszty okalających ją budynków. Zaraz po wojnie ulica Drzymały otrzymała miano Daszyńskiego. W wilii mieszkała (podobno samotnie) Olga Pietrzycka. Ktoś „uczynny” doniósł władzom, że jest ona żoną byłego SS-mana, którego los nie jest mi znany. W mieszkaniu kobiety znaleźli się funkcjonariusze UB, którzy przeszukali dokładnie piwnicę. Bez wątpienia czegoś szukali. No i znaleźli. Sześć sztab czystego złota o łącznej wadze 6, 574 kg. To był prawdziwy skarb, który oficjalnie znalazcy oddali na rzecz do Narodowego Banku Polskiego na rzecz Ministerstwa Skarbu. Olga została aresztowana. Przyznała się do istnienia kolejnej skrytki. Tym razem znaleziono w niej 250 sztuk złotych markówek o nominale 20 RM, a także 150 sztuk złotych franków szwajcarskich. Znalezisko przekazano do filii Narodowego Banku Polskiego w Zabrzu. Owe wydarzenia miały miejsce w styczniu 1946 r. Pisała o nich ówczesna prasa.
Siedziba masonów
W tym miejscu stał budynek, w którym od 1903 do 1935 r. znajdowała się siedziba bytomskiej loży masońskiej, a później w latach 1935-1945 siedziba nazistowskiej organizacji młodzieżowej dla dziewcząt Bund Deutsche Mädel. Bytomska loża masońska nosiła nazwę „Srebrna Skała” (niem. „Silberfels”), co wydaje się bezpośrednim odwołaniem do czasów, gdy w średniowieczu miasto Bytom było niesamowicie bogate ze względu na wydobycie srebra i handel tym kruszcem. Jednakże owa nazwa została pierwotnie zastosowana do loży, która powstała w Tarnowskich Górach. Chodzi więc raczej o wydobycie srebrnego kruszcu w tamtym mieście, a nie w Bytomiu. Loża posiadała swój emblemat, który dzisiaj określilibyśmy nazwą logo. W centralnej części emblematu można zobaczyć skałę, która „wyrasta” z muru składającego się z równo ułożonych cegieł. Skała opasana jest sznurem. Najprawdopodobniej jest to nawiązanie do sznura krępującego ręce profana w czasie ceremonii jego inicjacji do loży. Oprócz tego na murze widoczne są inne symbole, które bez wątpienia przypisywane są masonom. Chodzi o kielnię, węgielnicę, młotek, czyli typowe narzędzia murarskie, a także czaszkę ze skrzyżowanymi piszczelami (najprawdopodobniej symbol przemijania bądź niehonorowej śmierci w przypadku zdrady). Widać także globus, o który oparta jest księga (symbol mądrości i wiedzy), a także zarys księżyca. Być może chodzi o symbolikę kosmopolityzmu, jak i o tajemniczość funkcjonowania samej loży. Członkami loży „Silberfels” byli głównie, a właściwie prawie wyłącznie chrześcijanie wyznania protestanckiego (ewangelicy). Nie było wśród nich katolików. W ten sposób z jednej strony członkowie bytomskiej loży ideologicznie chcieli pogodzić zasady wiary chrześcijańskiej z celami wolnomularstwa, ale z drugiej byli niezbyt przyjaźnie nastawieni wobec katolików. Jednakże członkowie bytomskiej loży to ówczesna elita intelektualna miasta, bo przynależność do masonerii wielu osobom dodawała prestiżu i splendoru. Byli to głównie Niemcy, dość często pochodzący spoza Śląska, których na Górny Śląsk przyciągnęła gwałtowna industrializacja, szeroka panorama interesów biznesowych, a także gwałtowna urbanizacja tego terenu. Każdy osoba pochodzenia żydowskiego mogła zostać członkiem loży, musiała jedynie przestrzegać jej zasad i praw. Trzeba się jednak liczyć ze sporą niechęcią swoich towarzyszy. Nie ze względu na swoje pochodzenie. Chodziło o religię hebrajską, która uważała się za nieomylną. Oficjalnych zakazów przyjmowania Żydów do lóż masońskich nigdy nie było. Bardzo podobnie, a nawet i jeszcze bardziej rygorystycznie było z katolikami. Oni również musieli liczyć się z niechęcią towarzyszy z loży. Powodem była również „nieomylna” religia katolików. Istniał nawet oficjalny i bardzo stanowczy zakaz przynależności katolików do poszczególnych lóż masońskich. Nie jest to jednak wyznacznikiem działalności wszystkich lóż masońskich. Bytomska miała charakter ateistyczny. W 1812 r. (sami śląscy masoni podawali datę 27 lutego 1813 r.) w Tarnowskich Górach powstała loża „Silberfels”, która obrała sobie za patrona św. Jana. Ceremonia wniesienia światła w tej loży (czyli oficjalny początek działalności) miała miejsce w dniach 24-27 lutego 1814 r. Była ona częścią większej pruskiej loży – Wielkiej Loży Krajowej Wolnomularzy Niemieckich (niem. Grosse Landesloge der Freimaurer von Deutschland). Jednym z mistrzów tej loży (w latach 1857-1869) był właściciel kopalni węgla kamiennego Friedrich Wilhelm Grundmann, jeden z późniejszych założycieli miasta Katowice, który był również zarządcą dóbr rodziny Wincklerów (między innymi znajdujących się w Miechowicach) oraz założycielem cementowni „Portland Zementwerke” w Opolu (1857). To do niego swego czasu należał istniejący do dzisiaj pałac w Rokitnicy, na terenie ówczesnego bytomskiego powiatu ziemskiego. Grundmann był bardzo ważną postacią w lokalnej polityce, zarówno społecznej, jak i gospodarczej. Przez wiele lat owa loża działała w Tarnowskich Górach. Określa się ją jako „Zakon Chrześcijańskich Wolnomularzy” lub „Lożę Matkę” górnośląskiego wolnomularstwa, gdyż z kręgu jej braci wyłoniły się inne loże działające na Górnym Śląsku. Tarnowskie Góry były wtedy silnym ośrodkiem masońskim i wiele osób, które możemy określić mianem ówczesnej elity intelektualnej Górnego Śląska, było związanych z tym miastem. Dlatego miejscowy ruch masoński rozwijał się dość swobodnie. W lutym 1841 r. loża posiadała już 41 członków, w 1842 r. blisko 70, a w lutym 1848 r. 75 (wśród nich Ludwik Wiktor Henckel von Donnersmarck czy też Karl Josef Traugott). Oczywiście byli to członkowie o różnym stopniu wtajemniczenia. W 1879 r. do loży przystąpił Martin Dziallach z podbytomskich Łagiewnik. W 1884 r. Julius Schwannecke z Bytomia został jedną z osób funkcyjnych w loży. Do tarnogórskiej loży „Silberfels” należał również bytomski burmistrz Josef Mäzller. Główna grupa członków tej loży to protestanccy Niemcy, ale również zdarzały się osoby pochodzenia polskiego. Pierwszą siedzibą „Srebrnej Skały” stał się dawny zamek Jerzego Fryderyka Hohenzollerna von Ansbach zbudowany w 1575 r. przy obecnej ul. Zamkowej w Tarnowskich Górach, wtedy własność rodu Henckel von Donnersmarck. W obiekcie mieszkał Adolph Carl Friedrich von Boscamp. Tam w 1821 r. odwiedził Boscampa Julian Ursyn Niemcewicz, polski pisarz i publicysta. W 1834 r. tarnogórska loża nabyła dla swoich potrzeb budynek w Tarnowskich Górach (przy ul. Górniczej 34), a później wybudowała swoją siedzibę (1857), który istnieje do dzisiaj przy obecnej ul. Sobieskiego 7. W dniu 16 stycznia 1858 r. odbyło się poświęcenie nowo wybudowanego gmachu (obecnie ma w nim swoją siedzibę Tarnogórskie Centrum Kultury). W 1880 r. liczba członków tarnogórskiej loży osiągnęła 100 osób. W 1902 r., gdy mistrzem tej loży został mistrz murarski Berthold Bönisch z Karbia zadecydowano, że zostanie ona przeniesiona z Tarnowskich Gór do Beuthen O/S, co stało się oficjalnie w dniu 6 lutego 1903 r. Pewnie dlatego, że w owym czasie Bytom rozwijał się o wiele prężniej, niż Tarnowskie Góry oraz wiele innych górnośląskich miast. Decyzja okazała się całkowicie słuszna, gdyż liczba członków loży w 1913 r. wynosiła ok. 500 braci. Taki przyrost członków loży jeszcze nigdy nie miał miejsca. Wiadomo, gdzie się znajdowała się ich bytomska siedziba. Był to kwartał miasta wydzielony ulicami Strzelców Bytomskich (niem. Ostlandstrasse), marszałka Józefa Piłsudskiego (niem. Grosse Blottnitza Str., później Bismarckstrasse) i Kasperka (niem. Heinrich Schulz Strasse). W tamtych czasach dokładny adres loży to Tarnorowitzer-Chaussee 4. Obiekt wybudował Georg Nikisch, bytomski mistrz murarski i wolnomularz. Przenosiny tarnogórskiej loży „Silberfels” do Bytomia w 1903 r. nie były przypadkowe. W tym czasie w Bytomiu bardzo wpływową postacią był burmistrz Brüning, który w sferze zarządzania Bytomiem odnosił sukces za sukcesem. Brüning, który najprawdopodobniej sympatyzował z bytomskimi masonami (sam był katolikiem, więc nie mógł być członkiem loży), miał na tyle wpływów, by podupadającą tarnogórską lożę sprowadzić do Bytomia. W 1903 r. tarnogórska loża została sprowadzona do Bytomia, a jej siedziba została wybudowana zaraz u wylotu Brünigstrasse. Wszystko skoncentrowano w rejonie Bytomia, który w tym czasie przeżywał swój spory urbanistyczny rozwój.Burmistrz wiedział, że członkami tarnogórskiej loży masońskiej było wielu mieszkańców Bytomia, w tym osoby uważane za elitę intelektualną miasta. Brüning potrzebował ich wsparcia w dziele rozbudowy Bytomia, jego unowocześnienia i industrializacji. Różnice religijne nie robiły na nim żadnej różnicy. Pewnie był przyzwyczajony do współistnienia ewangelików i katolików, które znał dobrze z innych obszarów Niemiec. Potrzebował wielu pomysłowych i utalentowanych ludzi, a tych w tarnogórskiej loży „Silberfels” nie brakowało. Nie ulega wątpliwości, że w ówczesnej loży „Silberfels” skupiło się mnóstwo osób, które odegrały ogromną rolę w ówczesnym rozwoju Beuthen O/S. Założyciele bytomskiej loży to najprawdopodobniej Max Müller (handlarz i kupiec), Joh. Tracinski (lekarz), Hugo Hänisch (profesor), Dietrich Gotthilf (dyrektor), Stanislaus zu Dohna (hrabia), Franz Primer (nauczyciel), Konrad Schmidt (pastor), Julius Umpfenbach (profesor), Theodor Wendt (inżynier), Robert Funka (inspektor szkolny), Eugen Müllendorf (doktor filozofii) i Eugen Seybold (powiatowy radca budowlany). Siedzibę bytomskiej loży wybudował Georg Nikisch (1859–1923), który był właścicielem willi przy ul. Wrocławskiej. Nikisch został członkiem loży „Silberfels” w 1892 r., więc w czasie, gdy rezydowała ona jeszcze w Tarnowskich Górach. Zawodowo był związany z Paulem Jackischem i Adolfem Ritterem (1832–1887). Obydwaj byli mistrzami murarskimi, co wśród masonów miało ogromne znaczenie. Jackisch był katolikiem, więc nie mógł być masonem i członkiem bytomskiej loży. Pod koniec lat 20-tych skład bytomskiej loży masońskiej to ok. 200